niedziela, 29 stycznia 2012

Prolog.

- No chodź! Szybciej! – wołała do mnie biegnąc. – Musimy przecież jeszcze znaleźć Chrisa!
- Wiem, wiem. – powiedziałam. – Ale Vicki! Nie możemy tutaj przyjść jutro? Dzisiaj jestem zmęczona. – westchnęłam.
- Oj Eliza! Ty zawsze jesteś zmęczona! - krzyczała z daleka. – A zresztą to jest przecież London Eye! Uwielbiasz je!
To prawda. Zawsze kochałam to miejsce. Gdy byłam mała przychodziłam tu z rodzicami. Razem podziwialiśmy piękną rzekę Tamizę i krajobraz Londynu. …Jednak kiedy się rozwiedli, został mi tylko ojciec. Moja matka wyjechała, już sama nie pamiętam gdzie. Urwał mi się z nią kontakt. Tak bardzo bym chciała, aby było tak jak dawniej. Żebyśmy razem siadali przy stole, co wtorek wybierali się na piknik, chodzili na długie, długie spacery rozmawiając... Tęsknię za nią. Ale teraz mam przyjaciół. Im zawsze mogę zaufać. Wiem, że nigdy mnie nie opuszczą. Dziękuje im że są przy mnie.
- No wreszcie dotarłaś na miejsce! – powiedziała z uśmiechem Victoria. - Ruszasz się jak mucha w smole. – zaśmiała się.
- O patrz! Tam jest Chris! – wskazałam na chłopaka z brązowymi włosami i fioletowym
T-shirtem.
- Rzeczywiście! – powiedziała Vicki po czym podbiegła do niego machając.
Po chwili i ja do nich podeszłam.
- To co? Kiedy idziemy? – zapytałam Chrisa po czym pocałowałam go w policzek na powitanie.
- Już zaraz. Trzeba jeszcze trochę postać.– odpowiedział z uśmiechem.
- Już nie mogę się doczekać! – powtarzała Vicki.
Nie minęło 5 minut a już można było wsiadać. Niestety jak zwykle musieli wepchnąć kogoś jeszcze... tym razem było to 5 chłopaków.


_____________________________________________________________________________
  

                                            

Szczerze mówiąc, nie wiedziałyśmy że aż taką trudnością będzie napisanie prologu. Ale chyba nie jest aż tak źle. Czekamy na komentarze. xD