sobota, 31 marca 2012

Rozdział XI.

,, z perspektywy Elizabeth”
W końcu udało mi się wydobyć z siebie jakie kol wiek słowo.
-Meg?!
-El?!- powiedziała w tym samym czasie co ja.
-El skąd ty znasz córkę Sophie? - spytał tata.
-Poznałyśmy się wczoraj, ale to długa historia. Później ci opowiem, ale Meg co ty tu robisz?
- Przyszłam tu z mamą i bratem.- powiedziała wskazując na stojącą obok niej kobietę i chłopaka.
-Hej, jestem Ross. - powiedział chłopak i szeroko się uśmiechnął. Wydawał się miły.
-Chodźcie usiądziemy do stołu i na spokojnie porozmawiamy. - powiedział tata i zaprosił nas do jadalni.
Usiedliśmy do stołu, a tata podał nam obiad. Chciałam mu pomóc, ale powiedział, że sobie poradzi. Kiedy on podawał danie ja przyglądałam się kobiecie, która to zauważyła i chciała coś powiedzieć, ale tata ją wyprzedził.
-El zaprosiłem cię dziś, bo chciałem, żebyś poznała Sophie moją narzeczoną.
-Moją co ?- spytałam, bo nie mogłam uwierzyć i jak zauważyłam nie tylko ja, bo Ross siedział z otwartą buzią i patrzył się na mojego tatę i swoją mamę, która podeszła do niego i się przytuliła.
-Moją nażeczoną- powtórzył. - Wiem, że ciężko ci będzie, że znalazłem kogoś kogo kocham tak szybko, ale postaraj się to za akceptować.
-Nie mi nie będzie ciężko przecież jesteś dorosły i możesz robić co chcesz, a ja jestem szczęśliwa, że ty będziesz szczęśliwy.
Tata się szeroko uśmiechnął.
-Meg, Ross, a wy nic nie powiecie? - spytała Sophie.
-Nie uważasz, że to za szybko, przecież od śmierci taty nie minęło, aż tak dużo czasu, a ty już znalazłaś sobie kogoś nowego !!- krzyczał Ross i wybiegł z domu.
-Nie słuchaj się go przecież wiesz jaki on jest. Ja naprawdę się cieszę, pójdę z nim pogadać. - powiedziała Meg i poszła za bratem.
Ja zostałam w jadalni i rozmawiałam z Sophie i tatą. Kobieta wydawała się naprawdę miła, a mój tata wyglądał na zakochanego. Rozmawiałam z nimi chwilę, ale nie dawała mi spokoju myśl co robi Meg z Rossem. Przeprosiłam zakochanych i odeszłam od stołu jak przystało na wychowaną córeczkę tatusia. Kiedy wyszłam z domu usłyszałam śmiechy dochodzące z ogrodu. Poszłam w tamtym kierunku i zobaczyłam siedzące na bujawce rodzeństwo.
-Nie jest wam zimno? - spytałam.
-Nie chodź do nas- powiedział Ross wskazując miejsce obok siebie.
Usiadłam pomiędzy nimi i zaczęliśmy rozmawiać.
-Czy wy coś podejrzewaliście, że wasza mama jest z moim tatą? - spytałam.
-Tak ,ale nie wiedzieliśmy, że to twój tata. - powiedziała Meg, a Ross opowiedział mi historię jak to ,,tajemniczy” pan umawiał się z ich mamą.
Rozmawialiśmy tak z pół godziny, kiedy dostałam sms-a.
<<El o której wracasz do domu?>>
-Co wy na to jak byśmy zostawili naszych zakochanych i pojechali do mnie do domu? - spytałam.
-Mi pasuje.- Ross.
-A będzie Louis? - spytała Meg.
-Raczej tak.
-No to na co czekamy jedziemy! - krzyknęła uradowana Meg.
Odpisałam Vici, że zaraz będe.
-Meg co to za Louis? - spytał Ross.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko się zarumieniła.
-Ooo... moja siostrzyczka się zakochała.
-Nie nie prawda- protestowała Meg, a na jej twarzy gościł wielki uśmiech i wielkie rumieńce.
Wsiedliśmy do mojego samochodu, wcześniej żegnając się z rodzicami. Cała droga minęła nam przyjemnie. Ross opowiadał nam zabawne historie, a my z Meg nie mogłyśmy wytrzymać ze śmiechu. Kiedy wysiedliśmy z samochodu słyszeliśmy głośne śmiechy. Ross posłał mi pytające spojrzenie, a my z Meg znów zaczęłyśmy się śmiać.
-Już jesteśmy! - krzyknęłam, a z salonu pokazało się sześć głów.
-Siemka kuzynku. - powiedziałam do Liama, który posłał mi pytające spojrzenie.
-Czy my o czymś nie wiemy? - spytał Niall.
-Oj tak dużo rzeczy!! - zaśmiała się Meg.
-Cudowna niewiasto cóż to za przystojny młodzieniec stoi u twojego boku? - spytał Louis przyglądająca się Meg. Ona strzeliła buraka i nie odpowiedziała.
-Jestem Ross, jej brat.
-Hej Ross! - krzyknęli Harry, Zayn, Louis, Niall, Liam i Vici przedstawiając się przy tym.
- A teraz El powiedz o co chodzi z tym powitaniem Liama? - dopytywała się Vici.
-No bo od teraz będzie moim kuzynem.
Liam spojrzał się na mnie pytająco.
-Meg i Ross są twoimi kuzynami? - spytałam.
-No są, ale co z tego?- Lima.
-No, a od teraz to moje rodzeństwo! - powiedziałam i przytuliłam się do mojego ,,rodzeństwa”.
Wszyscy znowu patrzyli się na nas z miną wtf, a my się zaśmialiśmy.
-A...ale jak to? - Vici.
-No nie patrzcie się tak na nas ona mówi prawdę, no bo moja mama.... - powiedziała Meg, ale Ross jej przerwał.
-Wychodzi za tatę El. - powiedział z wielkim bananem na twarzy.
Wszyscy nam gratulowali itp.
-Ross możesz na chwile? - spytałam.
Chłopak kiwnął głową i poszedł za mną. Kiedy byliśmy już sami spytałam się.
-Myślałam, że nie cieszysz się z tego, że nasi rodzice będą razem.
-No … na początku mi to nie pasowało, ale teraz jak cię bliżej poznałem ciesze się, że będziesz moją siostrą i...- nie dokończył, bo dostał nowego sms-a. Po odczytaniu go zwrócił się do mnie.
-El mam pytanie, czy moja dziewczyna mogłaby tu przyjść, bo dawno się z nią nie widziałem, a chciałem, żebyście ją poznali.
-Spoko, ale zapytajmy się też reszty.
Reszta się zgodziła, a Ross zadzwonił do niej i ją zaprosił. Pod czas czekania na nią wygłupialiśmy się i rozmawialiśmy. Postanowiliśmy zagrać w butelkę. Oczywiście pierwszy kręcił Zayn i wypadło na Meg.
-Pytanie czy zadanie ? - spytał.
-Pytanie.
-Oj Meg nie bądź cienka i weź zadanie. - powiedział Ross.
-Nie jestem cienka i biorę pytanie.
-Jesteś, jesteś.
-Uhhh... niech będzie zadanie.
Ross już nic więcej nie mówił tylko szeroko się uśmiechnął.
-No to co by ci tu dać? - myślał na głos Zayn. Wtedy Ross powiedział coś mu na ucho, a mulat szeroko się uśmiechnął. - Przez pięć minuty masz całować się z Louisem i to namiętnie.

-Haha- nie mógł przestać się śmiać- haha El twoim zadaniem będzie hahaha polizanie haha stopy osoby po prawej stronie haha.
Ja zrobiłam minę wtf i spojrzałam kto siedzi po mojej prawej stronie. Siedział tam Ross. On się na mnie spojrzał i zaczął się śmiać, reszta dołączyła do niego.
-Wiecie co ja pójdę lepiej otworzyć drzwi, bo ktoś dzwonił. - powiedziałam i wybiegłam z salonu.
Otworzyłam drzwi, a w nich stała Alex we własnej osobie.
-Co ty tu do cholery robisz? - spytałam.
__________________________________________________________________
Dzięki za wcześniejsze komentarze i mamy nadzieję, że pod tym rozdziałem też będą i miło by nam było gdyby było ich troszkę więcej.
Dodałyśmy nowych bohaterów, których możecie zobaczyć w zakładce ,,bohaterzy"

piątek, 30 marca 2012

od autorek ;/

Ej dziewczyny co jest obserwatorów jest 8, wejść 2084, a komentarzy pod nowym rozdziałem tylko1 ;/
Nie chcemy wymuszać na was pisania komentarzy, ale mogłybyście je pisać częściej xD
Nowy rozdział pojawi się dopiero po 5 nowych komentarzach pod rozdziałem X.
Więc dziewczyny zachęcamy do czytania i komentowania :D
                                                      Pozdrawiamy Yga i Tomlin :*

piątek, 23 marca 2012

Rozdział X.

,, z perspektywy Victorii”

Nie zwracając uwagi na chłopców, wzięłam czyste ubranie i poszłam do łazienki dobrowadzić się do porządku. Po 15 minutach wyszłam z łazienki i zobaczyłam Zayna siedzącego na moim łóżku.
-Co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona ?
-Siedzę nie widać? - odparł z sarkazmem – ty żartowałaś, że nie masz zmywacza?
-Nie mówiłam prawdę.
On zaczął się śmiać, a ja nie wiedziałam co go tak bawi.
-Chłopaki !! Na nią- krzyknął i czwórka chłopców stała w moim pokoju i wiadrami w których była zimna woda.
Posłałam Zaynowi wrogie spojrzenie, a ten się tylko uśmiechnął.
-Chyba nie zamierzacie tego na mnie wylać? - spytałam.
-Zamierzamy! - krzyknął Louis, a reszta się zaśmiała.
-No, ale nie u mnie w pokoju, bo mi go zniszczycie. - próbowałam się jakoś wymigać od głupiego pomysłu chłopaków.
Oni popatrzyli się po sobie dając porozumiewawsze spojrzenie. Już myślałam, że przemyśleli moje słowa i nie wyleją na mnie wody, ale wtedy podzedł do mnie Zayn i przerzucił mnie sobie przez ramię i już miał wychodzić ze mną na dwór.
-Zayn błagam postaw mnie! Zrobie wszystko co mi karzecie tylko dajcie już spokój, bo nie mam ochoty znowu się przebierać.
-Wszystko? - spytali jednocześnie.
-Tak!!
-Najpierw idź do sklepu i kup nam zmywacz, a później zrobisz nam obiad ...- powiedział Niall.
-Później posprzątasz nasz dom...- dodał Harry.
-Chyba sobie żartujecie nie jestem służącą , ale po zmywacz moge iść przy okazji pójde na zakupy.
-O nie żadnych zakupów tylko kupisz zmywacz i szybko wracasz do domu, my to musimy szybko zmyć!- krzyknął Zayn.
-Będzie szybciej jak mnie podwieziesz.- powiedziałam i zrobiłam słodkie oczy.
-O nie, ja z takimi paznokciami nigdzie nie idę. Przypominam ci, że to ty nas tak urządziłaś, więc teraz musisz cierpieć i iść na pieszo. - powiedział mój chłopak.
-Pożałujesz – powiedziałam i spojrzałąm na niego wrogo, po czym szybko wybiegłam z domu biorąc portfel.


,,z perspektywy Elizabeth”

Pobiegłyśmy z Meg do mnie do pokoju zmyć ,,makijaż”, który zrobiła nam Vici. Nie powiem łatwo nie było się go pozbyć, ale po długich próbach udało nam się.
-Ja idę się wykąpać itp., a ty się rozgość. Jak chcesz to możesz pożyczyć jakieś moje ubrania. - powiedziałam pokazując na moją wielką szafe.
-Nie ja już lepiej pójdę do siebie nie będe wam przeszkadzać. - powiedziała.
-Nie nie przeszkadzasz nam.
-Ale i tak muszę iść się trochę odświerzyć. - Meg
-Jak chcesz to przyjdź do na jak się odświerzysz.
-Ok na pewno wpadne- powiedziała i zniknęła za drzwiami.
Ja poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic i umyć włosy. Kiedy byłam już sucha i wysuszyłam włosy poszłam wybrać jakieś ubrania na dziś. Założyłam to i poszłam robić makijaż, kiedy go robiłam usłyszałam straszny hałas, który dobiegał z dołu. Szybko zbiegłam i zobaczyłam chłopcó, którzy skakali po sobie. Zaczęłam się śmiać, kiedy do domu weszła Vici.
- Z czego się śmiejesz? - spytała rzucając w Zayna małą torebką.
Ja wskazałam tylko ręką na chłopców, a ona wywróciła oczami.
-Ała, za co dostałem ? - spytał Zayn udawając oburzonego.
-Tak po prostu – powiedziała Vici szczerząc się- macie już zmywacz więc idźcie na góre zmyć paznokcie.
Chłopcy posłusznie poszli na górę, a my z Vici usiadłyśmy na kanapie oglądają nasz ulubiony serial. Kiedy zaczęła się najciekawsza scena serialu rozległo się dzwonienie do drzwi.
-Ty idź otwórz! - krzyknęłam.
-Dla czego? Ty otwórz.
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Ty!
-Nie ty!
-Otwarte wejść! -krzyknęłyśmy jednocześnie i zaczęłyśmy się śmiać.
Po chwili do pokoju weszła Meg.
-Ooo.. też oglądacie ,,rodzinę.pl”? - spytała i zaczęła oglądać razem z nami.
Później dołączyli do nas chłopcy i razem oglądaliśmy. Kiedy zgłodnieliśmy zamówiliśmy pizze, bo nikomu nie chciało się nic gotować. Całe popołudnie minęło nam na wspólnym wygłupianiu się, dopóki nie zadzwonił mój telefon. Odebrałam go.
-Halo- powiedziałam i usłyszałam głos taty.
-Hej, córeczko mam nadzieje, że nie zapomniałaś o naszym wspólnym obiedzie?
O jakim obiedzie? -pomyślałam.
-Wybacz tato, ale dziś chyba nie dam rady.
-Kochanie musisz przyjść. Chce ci kogoś przedstawić- powiedział.
-Dobrze.
-To do zobaczenia o 17. - powiedział.
-Ok pa- dodałam i się rozłączyłam.
-O kurde !! - krzyknęłam kiedy zobaczyłam, która godzina.
-Co się stało? - spytała Vici, a reszta się na mnie spojrzała.
-Jest już 16, a o 17 mam być u taty. Nie zdąże się wyszykować.
-16?! Przepraszam, ale ja już muszę iść. - powiedziała Meg i wyszła z domu.
Wszyscy zastanawiali się czemu tak szybko nas opuściła, ale ja nie miałąm czasu się teraz tym zamartwiać i pobiegłam na górę do swojego pokoju. Wyjęłam z szafki ten zestaw . Poszłam poprawić makijaż. Włosy uczesałam w kłosa. Kiedy znowu spojrzałam na zegarek była 16:36.
Byłam już gotowa. Szybko zbiegłam na dół i bez pożegnania wybiegłam z domu szłysząc tylko głośne
-WOW.
Zaśmiałam się tylko i wsiadłam do mojego auta. Po 15 minutach jazdy byłam już pod domem taty. Wysiadłam z samochodu i weszłam do domu tak jak bym tam nadal mieszkała.
-Hej tato już jestem! - krzyknęłam.
Z kuchni wyszedł tata i jeszcze trzy inne osoby. Tego co zobaczyłam nigdy bym się nie spodziewała. Stałam z szeroko otworzonymi oczami i buzią. Moja mina musiała być bardzo śmieszna.
_________________________________________________________________
____

Krótki, ale ważne, że jest :D
Dzięki za wszystkie komentarze i wyświetlenia.
Jak możecie to polecajcie to opowiadanie :* z góry dziękujemy  :* 

sobota, 17 marca 2012

Rozdział IX.

,, z perspektywy Elizabeth”
Nie wiedziałam co od powiedzieć, kochałam go, ale nie byłam gotowa aby znowu komuś zaufać. Bałam się, że może mnie zranić tak jak Chris. I te dwa słowa, dziewięć liter nic dla niego nie znaczą, bo mówi je pod wpływem alkoholu. Ale moje serce mówiłomi, żebym zarezykowała i spróbowała mu zaufać. Pod wpływem chwili odpowiedziałam
-Ja ciebie też Niall .
Chłopak przytulił mnie mocno i pocałował. Pocałunek nie trwał długo ponieważ ktoś nam przeszkodził. A właściwie to Vici, która weszła do kuchni i kazała mi otworzyć drzwi, bo podobno ktoś dzwonił.
-Dla czego sama nie może otworzyć? - pomyślałam, ale i tak poszłam zobaczyć kto stoi za drzwiami.
Była to młoda dziewczyna, która miała brązowe, falowane włosy i zielone oczy. Chyba była w naszym wieku.
-Hej- powiedziała, kiedy otworzyłam drzwi.
-Cześć.
-Chyba przeszkodziłam wam w imprezie – powiedziała, bo z domu słychać było głośną muzyke- chciałam się przywitać z nowymi sąsiadkami, ale chyba przyjdę innym razem.
-Nie, nie przeszkodziłaś, wejdź poznasz nas i naszych znajomych. - odpowiedziałam.
Dziewczyna jeszcze chwile ze mną rozmawiała, mówiąc, że nie chce nam przeszkadzać itp., ale po moich namowach zgodziła się wejść.
-Mamy nowego gościa – krzyknełam do znajomych, którzy siedzieli na podłodze i się wygłupiali. W pokoju nie było tylko Liama, który gdzieś na chwilę poszedł chyba do łazienki.
-To jest... - powiedziałam, ale po chwili zwróciłam się do nowej znajomej – jak masz na imię?
-Margaret, ale dla znajomych Meg – odpowiedziała.
-A więc to jest Meg nasza sąsiadka. -zwróciłam się do siedzących na podłodze.
Po chwili do salonu wszedł Liam.
-Meg! Co ty tu robisz? - spytał.
-Skąd ty ją znasz? - zdziwił się Harry zresztą tak jak my wszyscy.
- To jest moja kuzynka. - odpowiedział na co Meg przytaknęła.
-Czemu, aż do tej pory tak ładnej dziewczyny nie poznałeś ze mną? - powiedział Louis poruszając śmiesznie brwiami.
Dziewczyna zaczęła się rumienić. Liam widząc to chciał zmienić szybko temat.
-To co robimy? - Liam.
-Jak to co? Bawimy się! - krzyknął Zayn.
- I jemy-dodał Niall.
Wszyscy zaczeli się śmiać. Impreza trwała jeszcze dość długo. Meg okazała się naprawdę fajna, wydaje mi się, że się zaprzyjaźnimy. I chyba spodobała się Louisowi co nie za bardzo podobało się Liamowi.

,,następnego dnia „
,, z perspektywy Victorii”
Obudziłam się w salonie. Wszyscy jeszcze spali El z Niallem i Liamem na kanapie. Harry, Louis, Meg na podłodze przytuleni do siebie, a obok mnie leżał Zayn. Wstałam z kanapy tak żeby nikogo nie obudzić i poszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic i zmieniłam ubranie . Po chwili zeszłam na dół, tak jak myślałam wszyscy jeszcze spali. Nie mogłam się oprzeć i zrobiłam im dowcip. Wzięłam czerwony, niebieski, fioletowy, zielony i żółty lakier do paznokci i pomalowałam każdemu chłopakowi paznokcie na inny kolor. Dziewczyną namalowałam markerami makijaż klaunów. Miałam szczęście, że nikt się nie obudził. Kiedy oni spali mi się nudziło postanowiłam pomalować sobie paznokcie na kolor turkusowy, a że nie jestem w tym najlepsza to oczywiście powychodziłam i parę razy musiałam wszystko ścierać kończąc przy tym zmywacz do paznokci. Kiedy lakier wyschnął poszłam zrobić naleśniki, bo zgłodniałam. Kiedy smażyłam śniadanie przeraziły mnie krzyki dobiegające z salonu.
-Pewnie zobaczyli mój dowcip.- pomyślałam i zaczęłam się śmiać. Weszłam do pokoju i zobaczyłam chłopaków, którzy przyglądali się swoim kolorowym paznokciom. Kiedy mnie zobaczyli od razu się na mnie rzucili, zaczęłam się przeraźliwie drzeć i śmiać na zmianę, budząc przy tym dziewczyny.
-Ej ogarnijcie się i dajcie pospać -powiedziała El.
-Boże El kto cię tak wymalował !- krzyknęła Meg.
-Mnie to chyba tobie się coś stało- odpowiedziała jej i obie spojrzały na wyświetlacz telefonu.
-Vici!!!- krzyknęły razem i rzuciły się na mnie tak jak chłopcy.
El wyszła na chwilę, ale po chwili wróciła z bitą śmietaną i zaczeli mnie nią brudzić. Po 5 minutach byłam cała w białej mazi.
-Dobra zostawcie ją! Lepiej zmyjmy to z siebie. - powiedział Zayn.
-Chodź Meg na górę tam dam ci coś, żebyś to zmyła. - powiedział El i poszły na górę.
-A my czym to mamy zmyć? - spytał Louis.
-Zmywaczem a czym innym. - powiedziałam.
-Świetny pomysł Vici, może nam go dasz. - Liam.
-Pewnie tylko jest mały problem …
-Jaki? - spytali równocześnie.
-Jak wy spaliście to ja pomalowałam swoje paznokcie, a że nie jestem w tym dobra to musiałam je zetrzeć i na nowo pomalować i ….
-I???- pytali.
-....i zmywacz się skończył.
-Co?! - krzyknęli.
Nie wiedziałam co mam zrobić i szybko pobiegłam na górę do swojego pokoju zmienić ubrania na czyste. Zdążyłam zamknąć drzwi, a chłopcy zaczeli się do nich dobijać.
_____________________________________________________________________
Przepraszamy, że taki krótki, ale brak weny. i przepraszamy za błędy.
Błagam was jak to czytacie to zostawcie komentarz, bo wasze komentarze motywują nas do pisania nowych rozdziałów. I jak chcecie być informowani o nowych rozdziałach to w komentarzach podawajcie swoje numery gg lub napiszcie do nas na numer gg 40877563

środa, 14 marca 2012

rozdział VIII

 3 dni później
,, z perspektywy Elizabeth”
Vici wyszła już ze szpitala, ale i tak spędzałyśmy ze sobą mało czasu. Ona ciągle była zajęta Zaynem. Cieszyłam się jej szczęściem, ale strasznie mnie to bolało, że nie ma dla mnie casu moja najlepsza przyjaciółka, kiedy ja jej bardzo potrzebowałam. Starałam się unikać Chrisa, ale najlepiej mi to nie wychodziło. Ciągle do mnie pisał i dzwonił mówiąc , że Alice była tylko przelotną znajomością. Ja jednak nie miałam ochoty, a ni zamiaru znowu mu zaufać, żeby później cierpieć.

*** następnego dnia***
Obudziły mnie promienie słoneczne, które dostały się do mojego pokoju przez nie zasłonięte okno.
Zaspana spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Była 9:30. Pora wstaćpomyślałam. Zobaczyłam jeszcze tylko jedną nową wiadomość od Vici i 4 nieodebrane połączenia od Chrisa. Nie miałam ochoty na razie czytać nowych wiadomości. Poszłam do łazienki odbyć poraną toaletę i zrobić delikatny makijaż. Na dziś wybrałam ten zestaw . Przebrałam się i zseszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Zjadłam tosty i poszłam do siebie do pokoju. Włączyłam laptopa i założyłam słuchawki na uszy. Zalogowałam się na twettera nic ciekawego nie było więc się wylogowałam. Słuchałam jeszcze ,,chwilę” muzyki kiedy poczułam wibracje mojego telefonu, bo zanim włączyłam laptopa rzuciłam go na łóżko. Nie moge uwierzyć kto dzwonił. Tak dzwonił mój tata, który chyba o mnie zapomniał, bo nie dawał żadnego znaku życia, aż do teraz.
-Hej córeczko. - usłyszałam jego głos.
-Hej co się stało, że dzwonisz?
-Przepraszam, że nie dzowniłem, ale uwierz, że nie mogłem. A co u ciebie?
-Spoko tato...- nie dokończyłam, bo mi przerwał.
-Przepraszam cię, ale nie moge już rozmawiać, bo czeka mnie odprawa. Do zobaczenia dziś wieczorem.
-Jak to dziś wieczorem? - powiedziałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi, bo zdążył się rozłączyć.
Przypomniało mi się, że miałam nową wiadomość od Vici.
<<Hej, przepraszam, że ostatnio mało czasu ze sobą spędzamy. Co ty na to, żeby to na drobić i gdzieś dziś wyjść? >>
Od razu odpisałam.
<<Pewnie, tylko gdzie i o której? ;P >>
Na odpowiedź nie czekałam zbyt długo.
Vici: <<No na reszcie odpisałaś już myślałam, że coś ci się stało. Pasuje ci tak o 15? >>
Ja: <<Jasne, przyjde po ciebie>>
Vici: <<Ok do zobaczenia za godzinę x>>
Za godzinę? - pomyślałam .
Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Była 14:00. Wow jak ten czas szybko zleciał, myślałam, że jest dopiero 12. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki poprawić makijaż i uczesać włosy. Spięłam je w niechlujnego koka. Spakowałam do torebki telefon, portfel itp. Nim się obejrzałam była 14:35. Zbiegłam na dół po schodach. Założyłam adidasy i podeszłam do lustra, które wisiało na holu. Wyglądałam dobrze. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi. Szłam do Vici 15 minut. Kiedy doszłam pod jej dom dziewczyna czekała już na mnie.
-Hej, to gdzie idziemy? - spytałam witając się z przyjaciółką całusem w policzek.
-Siemka, może pójdziemy na jakąs kawe, a później nad jezioro posiedzieć?
-Brzmi nieźle. - odpowiedziałam i poszłyśmy w stronę naszej ulubionej kawiarni.
Po drodze Vici opowiadała mi jak układa jej się z Zaynem. Była naprawdę szczęśliwa, kiedy o nim mówiła. Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę kiedy doszłyśmy pod kawiarnie. Weszłyśmy do środka, nie było dużo ludzi, więc szybko złożyłyśmy zamówienie. Ja zamówiłam mocha, a moja przzyjaciółka latte macchiatto.Kiedy dostałyśmy zamówienie postanowiłyśmy, że wypijemy na zewnątrz w drodzę nad jezioro. Idą śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy jak to zawsze robiłyśmy. Brakowało mi tego przez ostatnie trzy dni. Idąc nawet nie zauważyłam chłopaka, którystał i na kogoś czekał. Oczywiście jak to ja musiałam na niego wylać kawę.
-Przpraszam...- powiedziałam.
Vici jak zwykle się śmiała, a mi nie było do śmiechu kiedy ofiara mojej nie uwagi się odwróciła.
-...albo nie przepraszam,żałuję tylko, że kawa była zimna. - powiedziałam ze złością.
-Miło, że się cieszysz na mój widok. - powiedział Chris.
Vici widząc moją złość chciała jak najszybciej mnie stamtąd zabrać, ale ja stwierdiłam, że muszę raz na zawsze skończyć sprawę z moim byłym.
-A co myślałeś, że jak się spotkamy to wskoczę ci w ramiona i będe skakała jak głupia? Jeżeli tak to wiedz, że się pomyliłeś. I nie pisz, ani nie dzwoń do mnie, bo ja nie chce cię znać. - mówiłam ze złością, już chciałam go uderzyć, ale przyszła Alic i rzuciła mu się na szyję.
Widząc ich razem myślałam, że puszczę pawia. Dziewczyna udawała, że mnie nie widzi i nie odrywała się od Chrisa.
-Wybacz El, dokończymy tę rozmowę innym razem. - powiedział.
-Nie Chris, nie dokończymy tej rozmowy. - powiedziałam i odeszłyśmy razem z Vici.
Po 30 minutach doszłyśmy nad jezioro. Usiadłyśmy na mostku i moczyłyśmy lekko nogi.
-Wiesz jakoś ostatnio mało czasu ze sobą spędzałyśmy. - powiedziała Vici.
-Masz rację. Lepiej powiedz co ci chodzi po głowie, bo widzę, że o czymś myślisz.
-No, bo jak byśmy zamieszkały razem to byśmy więcej czasu ze sobą spędzały, a akurat mój wujek przeprowadza się do Meksyku i ma do sprzedania dom. Co ty na to ? - Vici.
-To świetny pomysł, a gdzie dokładnie jest ten dom?
-Widzisz ten dom po prawo? - spytała pokazując na wielki żółty dom z basenem?
-No widzę, chyba sobie żartujesz wiesz ile on będzie kosztował. - mówiłam prawie krzycząc.
-Nie krzycz. Jak dla nas to za niego nie musimy płacić, ponieważ mój wujek jest bogaty i sam mi to zaproponował, ale nie wiedziałam czy ty się zgodzisz. My musiałybyśmy płacić tylko opłaty itp.
-Jej Vici było by wspaniale jak byśmy razem mieszkały. - mówiłam.
-Czyli się zgadzasz? - spytała.
-No pewnie.
-Świetnie zaraz zadzwonie do wujka, że się zgadzamy. - powiedziała i zadzwoniła.
Rozmawiała chwile przez telefon.
-Możemy się tam wprowadzić za chwilę – krzyczała.- mój wujek zaraz wylatuje więc dom jest cały nasz.
-Chodź do domu trzeba się spakować. - powiedziałam, po czym każda z nas poszła do siebie. Miałyśmy się spotkać o 20 w ,, naszym” nowym domu. Pakowanie szło mi jakąś godzinę. Kiedy wszystko było gotowe zeszłam na dół zapakować rzeczy do samochodu. W drzwiach minełam się z tatą.
-O a gdzie ty wszystko wynosisz? - spytał.
-Do naszego nowego domu. - powiedziałam z wielkim bananem na twarzy.
-Do naszego nowego domu? Ale jak to przecież tutaj jest nasz dom.
-Do naszego czyli mojego i Vici. Postanowłyśmy, że czas najwyższy się wyprowadzić.- powiedziałam – a teraz wybacz bo się spóźnię.
-Pa, ale jutro wpadnij tu. - powiedział.
-Ok,pa.
Kiedy wszystko spakowałam do samochodu pojechałam pod umówione miejsce, czyli do domu. Przed domem czekała na mnie już moja przyjaciółka. Kiedy weszłyśmy do domu myśłałam, że pomyliłyśmy domy.
-Wow- zdołałam z siebie wydusić.
-Nieźle no nie. - Vici.
-Jej tu jest cudownie, nawet nie musimy tu nic zmieniać.
Dom był naprawdę cudowny, dziwiło mnie tylko to, że skoro tu wcześniej mieszkał wujek dziewczyny to czemu tu jest tak czysto i wszystkie rzeczy są nie używane. Vici wytłumaczyła mi, że jej wujek kupił go i urządził z myślą o niej, a sam mieszkał w innym domu, a ten to prezent na jej osiemnaste urodziny, a ona nie chciała w nim mieszkać sama i długo zbierała się, żeby mi o nim powiedzieć, bo bała się, że nie będę chciała tam mieszkać.
-El co ty na to, żeby urządzić taką małą imprezkę w gronie chłopaków?
-Teraz? Przecież jest 20:30 a my jeszcze się nie rospakowałyśmy.
-Oj przestań jesteśmy tu same więc nikomu nie będzie przeszkadzała impreza o tej porze. A rospakować możemy się jutro lub pojutrze. - Vici.
-No dobra, ale kogo zaprosmy?
-No jak to kogo oczywiście, że chłopaków. Zaraz wyśle im sms-a z adresem.
Po chwili otrzymałą wiadomość, że za 45 minut będą. Szybko pobiegłyśmy na górę i każda zajęła jedną łazienkę. Wzięłyśmy szybki prysznic, umalowałyśmy się, uczesałyśmy i ubrałyśmy. Po chwili zeszłyśmy na dół ja ubrana byłam w to , a Vici w to  . Za chwilę przyszli chłopcy. Mieli ze sobą picie jedzenie itp. Chyba się domyślili, że nie zdążyłyśmy zrobić zakupów. Kiedy weszli do środka Zayn zabrał Vici okulary i chodził w nich cały czas. Poszliśmy do salonu gdzie miała odbyć się ,,impreza”.
-El wiesz, że ja noszę paski – powiedział Louis.
Chłopcy zaczeli się śmiać, a ja nie widziałam nic śmiesznego w tym co powiedział pasiasty.
-Tak wiem, ale co to ma do rzeczy?
-Osoby, które w moim towarzystwie noszą paski muszą je zdjąć. Chłopcy już o tym pamiętają. - powiedział podnosząc jedną brew i śmiejąc się podstępnie.
Ja spojrzałam na swój strój i zobaczyłam, że mam na sobie paski. Spojrzałam na Louisa, a on szedł w moją stronę. Chłopcy nie wytrzymali i zaczeli się tarzać po podłodze ze śmiechu.
-Nawet o tym nie myśl Lou!- krzyknęłam i pobiegłam na górę się przebrać. Po chwili zeszłam ubrana w to . Impreza zaczęła się, włączyliśmy muzykę i zaczeliśmy tańczyć. Po chwili każdy już pił. Kiedy zabrakło jedzenia poszłam do kuchni do robić. Kiedy robiłam kanapki poczułam czyjeś ręce na moich biodrach, odwróciłam się i stałam twarzą w twarz z Niallem. On mnie namiętnie pocałował, a po chwili powiedział
-Kocham cię El.
__________________________________________________________________
Niespodzianka jest nowy rozdział :D Trochę dłuższy niż wcześniejsze.
Mamy nadzieję, że się podoba  i dzięki za komentarze itp :D

sobota, 10 marca 2012

Rozdział VII

Następnego dnia
,,z perspektywy El”
Posprzątałam trochę dom i wzięłam kąpiel. Po gorącej, relaksującej kąpieli założyłam na siebie jeansowe szorty , białą bokserkę, dwa łańcuszki i trampki. Nie miałam co robić w domu, więc postanowiłam się przejść. Wzięłam tylko telefon ze stołu i wyszłam. Szłam chodnikiem nie wiedząc gdzie chcę iść. Szłam w stronę parku, gdy usłyszałam mój telefon. Na wyświetlaczu widziałam imię Zayna.
-Hej – powiedziałam
-Hej, jest z tobą Vici? - spytał.
-Nie, a czemu pytasz?
-Dziś rano się trochę z nią pokłuciłem i teraz nie odbiera. A jak jej coś się stało? - mulat
-Rozumiem, nie martw się zaraz do niej zadzwonie, może odemnie odbierze. Pa- zakończyłam rozmowę i od razu wybrałam numer przyjaciółki. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci i tak dalej, aż w końcu usłyszałam głos dziewczyny. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, ale po chwili zszedł.
-Być albo nie być oto jest pytanie. Mnie w tej chwili nie ma więc zostaw nagranie.
-Czemu ona nie odbiera. - pomyślałam i się rozłączyłam.
Postanowiłam zadzwonić do jej mamy. Odebrała za pierwszym razem.
-Dzień dobry. - przywitałam się.
-Hej Elizabeth. - mama Vici.
-Nie moge dodzwonić się do Victori, może wie pani dlaczego? - spytałam.
-Ach tak, dziś rano jak wychodziłam do pracy to ona jeszcze spała, pewnie jeszcze nie wstała. Spróbuj do niej zadzwonić później. Przepraszam, ale muszę kończyć.
-Do widzenia. - powiedziałam i zakończyłam rozmowę.
Dochodziło połódnie, a ja nadal nie wiedziałam co chcę dziś robić. Przechodziłam koło największego centrum handlowego i nie mogłam przecież choć na chwilkę nie wejść. Weszłam do pierwszego dużego sklepu i od razu kupiłam dwie kolorowe bluzki. W kolejnym butiku kupiłam miętowe rurki. Chodziłam po galeri jeszcze z dwie godziny. Nogi mnie bardzo bolały więc poszłam do kawiarni. Zamówiłam sobie kawe i poszłam usiąść przy stoliku. Kiedy szukałam wolnego miejsca moją uwagę przykuła pewna całująca się para. Przyglądałam się im chwilę, aż chłopak się odwrócił. To co zobaczyłam wyprowadziło mnie z ruwnowagi ten chłopak wyglądał jak Chris. Chciałam do niego podejść i zrobić mu awanture, ale przypomniało mi się, że mój chłopak zajmuje się kuzynem. Wyszłam z galeri i poszłam w kierunku domu, zostawić zakupy. Zostawiłam rzeczy, zjadłam coś i zadzwoniłam do Vici. Nadal nie odbierała. Zmartwiłam się, wybiegłam z domu i pobiegłam do niej. Drzwi były zamknięte, dzwoniłam, ale nikt nie otwierał. Na szczęście wiedziałam gdzie jest zapasowy klucz więc otworzyłam sobie sama. W domu wydawało się, że nikogo nie ma.
-Vici!- krzyczałam.
Nie odzywała się, zadzwoniłam do niej, usłyszałam jej telefon. Pobiegłam do jej pokoju i zobaczyłam ją leżącą, całą we krwi. Bez zastanowienia zadzwoniłam po kretkę. Zanim przyjechała podbiegłam do niej i zaczełam nią trząść miałam nadzieje, że ona tylko śpi i zaraz się obudzi. Kiedy wsadzali ją do karetki ja zadzwoniłam do Chrisa i poinformowałam go, że jadę do szpitala z Vici.
Kiedy dojechaliśmy moją przyjaciółkę od razu wzieli do jakieś sali, a mi kazali czekać na korytarzu. Czekałam i czekałam ta chwila trwała jak by wieczność. Chodziłam nerwowo po korytarzu, kiedy zobaczyłam biegnącą w moją stronę grupe chłopaków. Pierwszy podbiegł Zayn.
-Co z nią? Nic jej nie jest? - pytał.
-Nie jeszcze nie wiem, lekarz jeszcze nic nie powiedział. Skąd wiedzieliście, że ona jest w szpitalu?
-Chris nam powiedział. - odpowiedziała reszta.
Za chwile poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach odwróciłam się i zobaczyłam mojego chłopaka.
-I jak Vici, poinformowałaś jej rodziców?
Właśnie muszę do nich zadzwonić. Pech chciał, że rozładowała mi się bateria.
-Chris pożycz mi swojego telefonu, bo mi się rozładował. - powiedziałam.
Wzięłam jego telefon i odeszłam kawałek od nich, żeby zadzwonić. Mama Vici miała zaraz tu przyjechać, a jej tata dopiero jutro bo jest w jakieś delegacji. Kiedy zakończyłam rozmowe na wyświetlaczu pojawił się napis ,,masz nową wiadomość od Alice”. Przez ,,przypadek” przeczytałam sms-a.
<< Hej skarbie, dzięki za dziś. Może jutro to powtórzymy? xx>>
-Skarbie? Może jutro to powtórzymy? Alice? - w mojej głowie było tysiące myśli, czułam jak cała chodziłam ze złości. Co prawda to znałam dziewczynę o takim imieniu, ale on mówił, że to jego kuzynka, a poza tym to zajmował się dziś kuzynem. Rozmyślałam nad tym chwilę, aż nie wytrzymałam i podbiegłam do mojego ,,chłopaka” i wręczając mu telefon i walnęłam go z liścia. Chciałam się na niego wydrzeć, ale z sali Vici wyszedł lekarz.
-Czy ktoś z państwa jest z rodziny? - spytał.
-Nie, ale jestem jej bliską przyjaciółką.
-Przepraszam, ale informacji o stanie pacjentki udziele tylko rodzinie. - lekarz.
-Proszę mówić jestem jej matką. - powiedział pani Blaime, która nagle stanęła obok mnie.
-Zapraszam do gabinetu i tam wszystko pani powiem.
Kobieta poszła za lekarzem. Siedziała tam chwilę, a przez ten czas ja kontynuowałam kłótnię, a raczej Chris.
-Za co dostałem? Domagam się wyjaśnień. - mówił.
-Ty wyjaśnień. Śmieszny jesteś. - zaśmiałam się z sarkazmem- Ale skoro nalegasz to proszę. Dobrze się bawiłeś dziś z Alic?
-Przecież wiesz, że zajmowałem się kuzynem. - tłumaczył się.
-Wiesz nawet nie chce słuchać tych kłamstw. - mówiłam – Z nami koniec.
Chłopak nawet nie prosił o drugą szansę tylko wyszedł, po drodzę parę razy kopnął a to w kosz lub ścianę. Chciałam być silna, ale nie wytrzymałam i się rozpłakałam. Potrzebowałam teraz kogoś kto mnie przytuli. Tak potrzebowałam Nialla. On od razu się domyślił i mnie przytulił. Płakałam mu w ramię, a on mówił, że wszystko będzie dobrze. Z gabinetu lekarza wyszła mama Vici.
-El nie płacz, z nią jest już wszystko dobrze. Jak wyjdzie będzie miała wizytę z psychologiem, żeby wytłumaczyć dlaczego się pocieła. Jutro będziemy mogli ją już zabrać, a teraz przepraszam muszę zadzwonić do męża. - powiedziała i wyszła na zewnątrz zadzwonić.
Dobrze, że nic poważnego jej się nie stało.
-Panie doktorze możemy do niej wejść? - spytał Zayn idącego lekarza.
- Tak, ale pojedyńczo. - odpowiedział i poszedł dalej.
-Idź pierszy musicie porozmawiać- powiedziałam, a reszta przyznała mi rację.
Zayn znikł za drzwiami sali.

,, z perspektywy Victorii”
Obudziłam się w szpitalu podłączona do różnych urządzeń. Sama nie wiem czemu to zrobiłam. Myślałam, że to pomorze mi zapomnieć o wszystkim. Myliłam się. Myślałam o wszystkim i o niczym kiedy w drzwiach pojawił się Zayn . Kiedy go zobaczyłam odwróciłam głowę w drugą stronę. Jedyną osobą której nie chciałam widzieć był właśnie on. Mulat nie zrezygnował i przysunął sobie krzesło tak żeby widzieć moją twarz. Ja znowu odwróciłam głowę. Słyszałam tylko jak głośno oddychał.
-Vici nie ignoruj mnie. Porozmawiaj ze mną. - mówił głaszcząc mnie po ręce.
-O czym ? - powiedziałam z sarkazmem zabierając dłoń.
-O nas.
-Jakich nas? Czy ty nie rozumiesz ? To przez ciebie tu leże zamiast chodzić po sklepach z El. Czy ty myślisz, że jestem jakąś zabawką, którą jednego dnia się bawisz, a kiedy ci się znudzi to ją wyrzucasz? Wiesz ja nie jestem jak te wszystkie dziewczyny, które wpychały ci się do łóżka, a później je olewałeś. Ja się bardzo szybko przywiązuje do ludzi nawet takich jak ty. Ty nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ja się poczułam wtedy na tej imprezie. Wiesz cieszę się z tego, że nie uległam ci wtedy i nie pozwoliłam się pocałować. Jak dla mnie to jesteś nikim. Najlepiej będzie jak o sobie zapomnimy i teraz wyjdziesz! - mówiłam wszystko co leżało mi na sercu.
Nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.

-Vici nie płacz. - mówił.
-Wyjdź- pokazałam na drzwi.
-Dobrze, ale najpier coś muszę zrobić. - kończąc mówić pocałował mnie namiętnie.
Dlaczego on mi to robi! Wszystkie wspomnienia wróciły. Nie chcę go stracić. - myślałam.
-Vici wybacz mi to się więcej nie powtórzy. - powiedział.
-Zayn ja nie mo...
-Proszę, obiecuję. - przerwał mi.
-Wybaczę, ale nie rań mnie więcej. - powiedziałam i pocałowaliśmy się znowu.
Rozmawiała jeszcze chwilę z Zaynem, później zresztą przyjaciół. Po godzinie 20 wyprosiłam ich, bo byłam zmęczona. Leżałam na łóżku myśląc o dzisiejszym dniu i o sytuacji z Zaynem. Nagle usłyszałam swój telefon. Był to sms od mulata.
<< Słodkich snów xx do jutra xxx>
Uśmiechęłam się do wyświetlacza i odpisałam Zaynowi. Po czym usnęłam. 

sobota, 3 marca 2012

Przepraszamy

Zaczęłyśmy pisać nowy rozdział, ale w połowie skończyła nam się wena ;/
Jak macie jakieś ciekawe propozycję dalszych wydarzeń to piszcie w komentarzach
Dziękujemy za tyle wyświetleń i miłych komentarzy :D