sobota, 30 czerwca 2012

Przerwa?

Hej chciałyśmy was poinformować, że przez najbliższe 3 tygodnie nowy rozdział się nie pojawi. I nie myślcie, że zawieszamy bloga, bo tego nie zrobimy. Jutro wyjeżdżamy na kolonię i z tego powodu nie wstawimy nowego rozdziału :) Mamy nadzieję, że nas zrozumiecie. Postaramy się coś wstawić po powrocie :)
Udanych wakacji ! ♥

wtorek, 12 czerwca 2012

Rysunek // Tomlin ;*


hihi witajcie witajcie! Narysowałam naszego Harrego i muszę się nim z wami podzielić <3
Ja już taka po prostu jestem. :D iii wiem że usta mi nie wyszły ale to jest moja pięta achillesowa -.- oczy i nos zawsze jakoś tak łatwo mi się rysuje ale usta ii zęby too.. ehh.. lepiej nie mówić . ♥ i wiem że słaba jakość ale mam emm.. 'troche' popsuty telefon . a dokładnie to wpadł mi do wanny -.- // Tomlin ;*





I jak podoba wam się? Tylko mówić szczerze! Bo nie wiem co o nim myśleć, jakiś taki dziwny mi wyszedł . :)


poniedziałek, 11 czerwca 2012

Rozdział XV.



* Z perspektywy Meg *

Rano obudziłam się sama. Louis musiał wstać wcześniej i już szykować się na wyjazd. Ja postanowiłam zrobić podobnie. Wzięłam szybki prysznic i założyłam to, po czym spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy. Kurde czemu chłopaki uparli się że najpierw pojedziemy pod namioty?! Nie zbyt podobał mi się ten pomysł , bo zawsze w horrorach to się źle kończy. Ale co tam, zaryzykuje, najwyżej jakiś psychopata albo inne monstrum mnie zabije .
- Ja już jestem gotowa! – krzyczałam wychodząc z naszego domu. – Będę na was czekać w samochodzie!
- Dobra! – usłyszałam Zayna.
Oczywiście musiałam długo czekać na resztę, bo to raz Harry zapomniał szczotki do swoich sexi loczków, a to Zayn musiał pindrzyć się przed lustrem z 20 minut albo Nialler robił zapasy jedzenia, żeby ‘ nie umrzeć tam z głodu’. I ja musze żyć z takimi głupkami. Boże czemu?! A więc tak o 10.45 – czyli dokładnie godzinę po zaplanowanym wyjeździe ruszyliśmy. Siedziałam obok Louisa. Co chwile czułam na sobie jego wzrok. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać dlatego tylko co jakiś czas lekko się do niego uśmiechałam.
   Dojechaliśmy na miejsce. Byliśmy na dość nie zarośniętym drzewami polu w środku lasu.
Chłopaki od razu zabrali się do rozkładania namiotów. Wychodziło im to dosyć nie poradnie, ale po jakimś czasie wszystko było już rozłożone.
- No nawet nieźle wyszło. – powiedział Liam.
- Powiedzmy. – wtrąciła ze śmiechem Vicki.
- Ej no! To nie wy się trudziłyście żeby rozłożyć.. to.. ‘coś’. – mówił Zayn.
- Aw.. a więc stwierdzam że jest nieźle. – Vicki.
- Teraz lepiej. – powiedział uśmiechnięty Zayn.
  Tak więc zaczęłyśmy się ‘wprowadzać’ do swoich namiotów. Po krótkim czasie już wszystko było wiadomo. Było tak : Ja, Vicki , El i Danielle w jednym ; Hazza, Niall i Lou w drugim ; i na koniec Liam z Zayn’em razem.
- Wiecie co? Tam! O tam obok jest chyba jakieś jezioro. – mówiła Danielle.
- Oo nie zauważyłem go. – odparł Zayn.  – Idziemy popływać?
- Hehe to świetny pomysł. – powiedział z chytrym uśmiechem Harry.
- Ja to zostane. Muszę troche odpocząć. – powiedziałam.
- O jak można nie iść to ja też zostaje. – Lou.
- To my ruszamy. – Zayn.
    Zostałam sama z Louisem. Zaczęliśmy rozmawiać. Tak po prostu. Po chwili Lou zapytał:
- Dasz mi tę szansę? … Bo ja .. na prawdę coś do ciebie czuje…
- Ja też czuje do ciebie coś więcej niż tylko przyjaźń.
- Czyli mam to uznać za ‘tak’?  - powiedział, po czym nachylił się w moją stronę i delikatnie pocałował.
Odwzajemniłam ten gest. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne i zachłanne. Przenieśliśmy się do namiotu. Lou położył mnie na materacu który się tam znajdował. Zaczął podnosić moją bluzkę do góry całując mnie po szyi.
- Louis! Stop!
- Co się stało?
- Bo wiesz.. ja.. nie powiedziałam ci czegoś..
- Jeśli jesteś dziewicą to mogę być delikatny.. – i znowu zatopił się w moich ustach. Odepchnęłam go od siebie.
- Nie, nie o to chodzi… - podniosłam się do pozycji siedzącej, tak samo jak on.
- To o co?
- Bo.. bo… gdy byłam młodsza mój ojciec … - zacięłam się -  wykorzystywał mnie seksualnie… - spojrzałam się na niego. Był dość zszokowany tą wiadomością.
- Przepraszam, ja nic nie wiedziałem..
-Wiem.. dlatego ja nie chce robić tego z żadnym chłopakiem tak szybko.. nawet nie myśląc o konsekwencjach..
- Dobrze. Rozumiem cię. Nie ma sprawy. – lekko musną moje wargi.
- Dziękuje. – odpowiedziałam po czym położyłam głowę na jego torsie. Po chwili zasnęliśmy w swoich objęciach.




* Z perspektywy Nialla *


Poszliśmy nad jezioro. Świetnie się bawiliśmy.  Vicki stała na brzegu i robiła nam zdjęcia jak się wygłupialiśmy , ale po chwili została wrzucona przez Zayn’a do wody. Strasznie się na niego wkurzyła bo ledwie ocaliła swój nowy aparat. Ale gdy Zayn ją pocałował od razu się uśmiechnęła. Jak wszystkim zebrało się na jakieś romantyzmy to ja też postanowiłem pocałować moją dziewczynę. Eh.. tak długo czekałem aż będę mógł ją tak nazywać. Czemu ja zawsze miałem trudności z okazywaniem uczuć? Teraz jak jesteśmy razem jest mi o wiele łatwiej. Już nie przejmuje się tym jak wtedy co powiedzieć, żeby zrozumiała że chce z nią chodzić , i że pragnę wyznać jej moje uczucia.
- Kocham cię. – szepnąłem El na ucho gdy staliśmy przytuleni do siebie.
- Ja ciebie też . – odpowiedziała.
Bawiliśmy się tak jeszcze z pół godziny. Ale gdy było już naprawdę ciemno – i zimno -  postanowiliśmy wrócić do naszych namiotów. Chciałem położyć się spać bo byłęm wyczerpany tym całym pływaniem w jeziorze, ale gdy zajrzałem do środka ujrzałem leżących, przytulających się do siebie Lou i Meg. Nie chciałem im przerywać snu dlatego poszedłem spać… - razem z Harrym oraz Zanem – do Liama który miał dosyć mały namiot. Było nie wygodnie , a w dodatku Hazza przez cały czas się kręcił, lecz po długiej chwili jakoś udało mi się zasnąć… ‘jakoś’. Nie no! Nie oszukujmy się. To był cud że zasnąłem obok Harrego. O.o


_______________________________________________________________________


Wiem, wiem że krótki ale czasu nie miałam.. i sory też że tak późno dodany.. :D
Ale co tam.. ważne że w ogóle cokolwiek jest.. Męczy mnie brak weny ^.^
Pozdrowionka.  <3 Następny rozdział będzie kiedyś tam xd  
Mile widziane jakiekolwiek komentarze :P                               
                                                    
                                                                                                                                       Tomlin i Yga ;**


piątek, 11 maja 2012

Rozdział XIV


Przeczytaj notatkę pod rozdziałem !! J


,, z perspektywy Meg”
Cała ta sytuacja z Harrym i Louisem mnie bawiła tak samo jak pozostałą trójkę chłopaków. Kiedy Louis skończył prostować włosy loczkowi wszyscy rozeszli się a to do kuchnia lub swoich pokoi. Tylko Hazza poszedł, a raczej pobiegł do łazienki, żeby umyć swoje jak on to powiedział ,,cudowne loczki”. Ja z Louisem udaliśmy się do jego pokoju. Kiedy chłopak pakował swoje rzeczy ja zaczęłam się śmiać.
-Z czego się śmiejesz? – spytał chłopak siadając obok mnie na łóżku.
-Cały czas mam przed oczami sytuację jak prostowałeś włosy Harremu. I te jego przeraźliwe krzyki.- oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Louis, a o co chodziło Harremu?
-Kiedy? –spytał podnosząc jedną brew do góry.
-No, że on nie chce cię stracić.
-Oj Meg ja nie wiem jak ci to powiedzieć – zaczął – może powiem wprost podobasz mi się. –powiedział i nie czekając na moją odpowiedź zaczął się do mnie przysuwać. Nasze usta prawie się złączyły, ale ja się odsunęłam. Nie wiem czemu to zrobiłam przecież tego chciałam.
-Louis ja… nie mogę.
-Rozumiem nie odwzajemniasz moich uczuć. To nie twoja wina. Przecież nie zmuszę cię, żebyś mnie pokochała. – mówił, a ja widziałam smutek w jego oczach.
-Nie Lou to nie tak.
-Meg ja naprawdę rozumiem.
-Nie Louis ty nic nie rozumiesz to nie jest tak, że ty mi się nie podobasz, bo podobasz. Ale zrozum znamy się tak krótko, ja prawie o tobie nic nie wiem. A jak wiążesz się z osobą to nie ze względu na jego wygląd, ale też i na charakter. I ja naprawdę cię lubię, ale jest to dla mnie trudne, wasza piątka jest jakaś taka inna od razu wiedziałam, że mogę wam zaufać po mimo, że sobie obiecałam, że nigdy nie zaufam żadnemu chłopakowi.
-Czyli są dla nas jakieś szanse? Jak się lepiej poznamy?
-Tak Louis, a teraz bierzmy się za pakowanie, bo w takim tempie to my nigdy nie skończymy, a za  godzinę mamy być u dziewczyn. – jak powiedziałam tak też zrobiliśmy. W czasie pakowania ciągle męczyła mnie jedna myśl, a mianowicie to dla czego nie powiem mu całej prawdy związanej z moją historią i za razem odrazą do mężczyzn. Pewnie jeszcze dla tego, że znam go za krótko, ale jestem  pewna, że kiedyś przyjdzie taki czas i mu o wszystkim powiem.
-Gotowi jesteście?- do pokoju wszedł Zayn i pomógł znieść Louisowi jego walizki, a ja poszłam za nimi po czym wsiadłam do ich busa. Droga do dziewczyn minęła nam bardzo ciekawie. Dowiedziałam się bardzo ciekawych rzeczy o chłopcach, które ich kompromitują. Lepiej, żeby teraz nie zaleźli mi za skórę, bo zawsze mogę te imponujące fakty wykorzystać przeciwko nim. Do domu dziewczyn, a teraz już też naszego weszliśmy bez pukania, ale jednak i tak cicho jak na nas, bo dziewczyny nas nie zauważyły. Zobaczyliśmy je siedzące przed telewizorem z paczką chusteczek i płaczących do telewizora. Zakradliśmy się po  cichu i stanęliśmy za kanapą. Słyszeliśmy lamenty dziewczyn między innymi
-Eryk nie!
-Eryk nie zdradzaj jej, przecież Kate ma z tobą dziecko!
Co chwila powstrzymywaliśmy się od śmiechu, ale nie wytrzymaliśmy kiedy Zayn i Niall zaczęli udawać bohaterów tego serialu.  Zaczęliśmy się śmiać, a dziewczyny podskoczyły z kanapy tak, że spadły na podłogę. Podbiegliśmy do nich, a one spaliły buraka i nie wiedziały co robić. Kiedy opanowaliśmy swój śmiech każdy poszedł się rozpakować. Wieczorem siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy jakąś komedie romantyczną.
-Ciągle siedzimy w domu, a przecież są wakacje! – powiedział głośno Harry przerywając najbardziej romantyczny fragment filmu. Oczywiście nasze kochane Viki i El go uciszały, ale kiedy my dołączyliśmy do konwersacji z loczkiem to już dały sobie spokój.
-To co innego chcesz robić? – spytał Liam.
-Nie wiem – ruszył ramionami loczek.
-A ja wiem! Co wy na to jak pojechalibyśmy na jakieś wakacje?- powiedział Niall na co wszyscy się uśmiechnęli. – co wy na to dziewczyny? – zwrócił się do naszych przyjaciółek. One nie odrywając wzroku od telewizora kiwnęły jednocześnie głowami.
-To gdzie jedziemy? – spytałam.
-Pod namioty- zarządzili chłopcy, na co ja z Viki i El zaprotestowałyśmy.
-Nie tylko nie namioty. Lepiej  gdzieś nad morze czy coś – zaproponowała Viki.
-Ale pod namiotami będzie fajniej. – Harry.
-Nie nie będzie te wszystkie komary – na samą myśl drgnęłam.
-To pojedźmy i tu i tu – El
-Jestem za, a wy? – spytałam, a reszta się zgodziła. Ustaliliśmy, że wyjeżdżamy od razu jutro po południu, a wracamy trzy dni przed ślubem taty El i mojej mamy. Niall jeszcze tego samego dnia  zarezerwował nam hotel i bilety na samolot, ponieważ jedziemy do Hiszpanii, ale najpierw na tydzień pod namioty. Wszyscy rozeszli się do pokoi, bo jutro trzeba się pakować. Usnęłam gdzie tak ok.01:30 jednak nie na długo, bo o 02:15 w moim łóżku ktoś leżało. Od razu otworzyłam oczy i zaczęłam szturchać mojego lokatora usłyszałam zaspany głos   Louisa.
-Louis wstawaj!
-Jeszcze 5 minut.
-Louis pomyliłeś pokoje. – chłopak  od razu otworzył oczy.
-Jak to pomyliłem? … a pewnie jak poszedłem się napić wody do kuchni to pomyliłem drzwi. Meg wiesz jestem strasznie zmęczony i nie chce mi się przechodzić do swojego pokoju. Mogę spać tu? Z tobą?
-Yhhh…. Niech będzie.
Chłopak mnie od  razu przytulił, ale kiedy chciałam wydostać się z pod jego uścisku nie dałam rady, ponieważ on już spał. Przytuliłam się do siebie i wciągałam jego cudowny zapach. To nie możliwe, że ja podobam się takiemu chłopakowi jak on. I że to ja mogłabym się do niego przytulać kiedy chce, dotykać jego warg itp., ale no właśnie mogłam, ale ja głupia odrzuciłam jego propozycje. No cóż często najpierw robię potem myślę. Wtuliłam się bardziej w chłopaka i od razu usnęłam.
___________________________________________________________
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam za to, że nie dodawałam tak długo rozdziału, ale dziś już jest i jest dłuższy.
Rozdział mi się nie podoba miał wyjść inaczej trochę lepiej, ale cóż trudno xD
Wiecie zastanawia się czy jest sens pisać dalej to opowiadanie szczerze to mnie ono już trochę nudzi i wydaje mi się, że komentarze są wymuszane ;|
Naprawdę komentujcie, nawet negatywnie, dla mnie liczy się wasze zdanie i chce wiedzieć co sądzicie o tym opowiadaniu. Piszcie też co chciałybyście w dalszych rozdziałach lub co byście zmieniły J
+przepraszam za błędy J
I jeszcze raz was przepraszam i
komentujcie J

sobota, 21 kwietnia 2012

Rozdział XIII

,, Z perspektywy  Zayn'a”


Kiedy wstałem Vicki już koło mnie nie było. Rozejrzałem się po salonie, chciałem zobaczyć kto jeszcze śpi. Jednak nikogo nie zauważyłem, słyszałem tylko śmiechy dobiegające z kuchni. Poszedłem w tamtym kierunku. Przechodząc obok lustra przejrzałem się. Wyglądałem koszmarnie! Teraz to nadawałbym się do grania w horrorze. Zaśmiałem się. Szybko przeczesałem włosy ręką, aby wyglądały trochę lepiej. Kiedy próbowałem doprowadzić się normalnego stanu poczułem czyjeś zimne ręce. W odbiciu lustra zobaczyłem Vicki. Od razu się do niej odwróciłem i namiętnie pocałowałem. Czułem jak dziewczyna się uśmiecha.
-Chyba się wyspałaś, bo od rana taka uśmiechnięta.
-Wyspałam się, a mój uśmiech nie jest tym spowodowany. – zaśmiała się.
-To ciekawe. Może powiesz mi co takiego ciekawego się wydarzyło kiedy spałem?
-Bardzo chętnie. Co ty na to jak byśmy razem zamieszkali? - Vicki.
-No nie wiem …
-Czemu? Przecież i tak dzień w dzień u nas jesteś- przekonywała mnie.
-A co z chłopcami, od zawsze o tym marzyliśmy aby razem zamieszkać. – zaśmiałem się.
-No przecież my mamy duży dom, więc chodzi mi o to abyście wszyscy się tu wprowadzili. To jak? Zresztą w internecie już piszą, że tu mieszkacie.- powiedziała.
-No to mi pasuje. A na serio wszyscy już piszą, że tu mieszkamy?
Dziewczyna pokazała mi w telefonie artykuł z jednej strony plotkarskiej. Oboje zaczęliśmy się śmiać. Po chwili z góry zeszli Niall z El i razem poszliśmy do kuchni. Zastaliśmy tam bardzo ciekawy widok. Meg i Louis robili śniadanie, a przynajmniej się starali. Dziewczyna biegała po całej kuchni w ręku trzymając marchewki, a chłopak starał się ją złapać i zabrać jej jego ,,dzieci”. Oprócz tego cali byli w mące.
-Stop!!- wydarła się El.
A tam ci jak na komendę stanęli, a my zaczęliśmy się śmiać.
-Chcemy was o coś za pytać. – Vicki.
Niall, Louis i Meg posłali im pytające spojrzenia.
-Co wy na to jakbyśmy wszyscy razem tu zamieszkali? –El.
Wszyscy się zgodzili i zaczęliśmy robić śniadanie, bo to co zrobili Louis z Meg nie dało się zjeść.
-Louis, gdzie Harry i Liam? – spytałem.
-Musieli coś załatwić. Mamy się z nim spotkać w domu.
Zjedliśmy śniadanie i jeszcze z godzinę posiedzieliśmy z dziewczynami. Później pojechaliśmy do siebie się spakować.


,, Z perspektywy Louis'a”


-Meg!!! – krzyknąłem do dziewczyny, która się oddalała w stronę swojego ,,starego” domu. Odwróciła się.
-Słucham Louis – uśmiechnęła się słodko.
-Może wpadniesz do mnie … pomożesz mi się spakować... – zaśmiałem się co dziewczyna odwzajemniła.
-Oj Louis coś mi się wydaje, że jesteś dużym chłopcem i dasz sobie radę się spakować- zaśmiała się – ale wiesz z miłą chęciom ci pomogę. To o której ?
-Może za godzinę?
-Świetnie, na pewno będę. – powiedziała i poszła do domu, a ja poszedłem do samochodu gdzie już czekali na mnie chłopcy, którzy powitali mnie głośnym – uuuu…
Po 15 minutach.
W domu czekali już na nas Harry z Liam'em.
-Pakujcie się . – Zayn.
-Po co? – spytali jednocześnie z miną WTF.
-Przeprowadzamy się do El i Meg. – powiedziałem.
-Ok, a ty Louis co taki uśmiechnięty?-  Liam
-Nasz kochany Louis zaprosił dziś Meg. –powiedział Zayn na co Harry z Liamem zawyli 'uuuu'.
Ja nic nie powiedziałem tylko udałem się do swojego pokoju, a później do łazienki wziąć prysznic. Zakładałem już czystą koszulkę kiedy usłyszałem wołanie Liama.
-Louis!! Meg już jest.
-Niech wejdzie do mnie do pokoju. – powiedziałem, po czym przeczesałem włosy i wszedłem do pokoju. Zobaczyłem dziewczynę, która stała do mnie tyłem i z czegoś się śmiała. Podszedłem do niej od tyłu i delikatnie ją przytuliłem tak po przyjacielsku.
-Z czego się śmiejesz? – spytałem.
Dziewczyna nic nie powiedziała, bo nie mogła przestać się śmiać tylko gestem ręki wskazała na coś przed sobą. Od razu spojrzałem w tamtym kierunku. Moim oczom ukazał się tak jak by ,,ołtarzyk” Harrego.
-Harry !!! – wydarłem się co spowodowało jeszcze większy śmiech u dziewczyny.
Po chwili Harry pokazał się w drzwiach od mojego pokoju. Musiał domyślić się o co chodzi, bo tak szybko jak się pojawił, tak szybko zbiegł na dół. Ja pobiegłem za nim, a za mną Meg. Na dole od razu złapałem Hazze. 
-Harry! Dawaj prostownicę! – wydarłem się, a Harry zaczął piszczeć jak dziewszcyna.
-Nie! Tylko nie prostownica! Ja ci to wytłumaczę... – Harry.
-No słucham!
-No bo ja się bałem, że Meg mi ciebie zabierze. – zaczął się tłumaczyć.


_____________________________________________________________
Tak jak obiecałam rozdział jest, przepraszam, że taki krótki :)
Więc nowy będzie po 7  komentarzach.
+ na prawdę zapraszam was na bloga mojej koleżanki jest świetny http://newlife-1direction-love.blogspot.com/

....

Hej chciałam wam polecić bloga mojej koleżanki http://newlife-1direction-love.blogspot.com/
jest na prawdę świetny, dopiero zaczyna ale pewnie się rozkręci xD
+nowy rozdział postaram się jeszcze dziś dodać :)

niedziela, 8 kwietnia 2012

Rozdział XII.

,, z perspektywy Zayn'a”
Usłyszeliśmy kłótnie dobiegające z korytarza. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie pytająco, ale nikt nie zamierzał iść sprawdzić co się dzieje do czasu, aż usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła. Wszyscy wybiegliśmy na korytarz, ale nie interesowało nas co się stłukło, bo przeraził nas widok dziewczyny, która stała w drzwiach. Kojarzyłem ją skądś, ale nie mogłem sobie przypomnieć kto to jest i skąd ją znam do czasu kiedy odezwała się moja dziewczyna.
-Alex?! - krzyknęła.
Alex już wiem skąd ją kojarzę. Nagle przed oczami pojawiły mi się wszystkie nie miłe wspomnienia, bałem się, że znów stracę Vici. Szybko podbiegłem do mojej dziewczyny i ją przytuliłem. Chciałem, żeby tym drobnym gestem wiedziała, że mnie nigdy nie straci. I chyba ona zrozumiała przesłanie mojego gestu, bo się uśmiechnęła.

,,z perspektywy Elizabeth”
Byłam tak zła, że nawet nie zauważyłam kiedy popchnęłam szklany wazon, który stał na półce. Nie minęła minuta, a wszyscy stali już przy mnie, ale widziałam ich zakłopotanie kiedy zobaczyli Alex stojącą w drzwiach. Zdziwiło mnie zachowanie Rossa, który podszedł do dziewczyny i ją pocałował.
-Ross co ty robisz? - spytałam prawie krzycząc, na odpowiedź nie czekałam zbyt długo.
-Jak to co? Witam się z dziewczyną. Myślę, że to normalne skoro jesteśmy razem.
-Wy razem? Hahaha ty chyba sobie żartujesz. -wydarła się Vici.
-Tak i nie wiem co cię tak bawi. - blondyn.
-Haha ty śmieszny jesteś, jak można być z taką … no nawet nie wiem jak ją nazwać, bo nawet najgorsze określenie to dla niej za mało. - Vici.
-Ej nie nazywaj jej tak, bo nie masz do tego powodów sama zachowujesz się jak ...- nie dokończył, bo przerwał mu Zayn.
-Ej uważaj sobie to ty nie masz powodów wyzywać mojej dziewczyny, a my do wyzywania twojej mamy i to sporo.
-Haha ciekawe jakich. Chętnie posłucham. -zaśmiał się sarkastycznie Ross.
- No nie wiem czy tak chętnie. - zaśmiał się Louis, a my tylko na niego spojrzeliśmy. - dobra już nic nie mówię.
-No słucham, nagle brak wam argumentów? - ponownie zaśmiał się Ross.
-Ile ty już z nią chodzisz? - spytała Vici.
- 6 miesięcy, ale to nie ma nic do rzeczy.
-No to pewnie nie wiesz, że nie cały tydzień temu twoja dziewczyna jak to mówisz- na słowa ,,twoja dziewczyna” zaśmiał się szyderczo Zayn- całowała się ze mną na imprezie i gdyby nie Vici nie wiadomo do czego by doszło.
Ross chyba nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą powiedział czarnowłosy, ale po chwili wydusił z siebie coś.
-Ty chyba sobie żartujesz ona nigdy by mnie nie zdradziła. I wiecie co myślałem, że jesteście spoko, ale jednak się myliłem. I wiecie co nie chce was znać, nawet ciebie Meg, jesteś moją siostrą, a nic nie powiedziałaś.
-No kurde chyba nie wymagasz ode mnie, żebym broniła dziewczynę, której od początku nie lubiłam i miałam do niej złe przeczucia i wybacz, ale wierzę swoim przyjaciołom.
- Haha śmieszna jesteś ich nawet nie można nazwać przyjaciółmi, ale ja przecież zapomniałem, że tobie podoba się ten Louis. - powiedział i wyszedł razem ze swoją ,,dziewczyną”.
-No zrobiło się nie ciekawie, ale chodźmy się dalej bawić- powiedział Louis poruszając śmiesznie brwiami.
-Jak chcecie to idźcie się bawić, ja straciłam ochotę, może później do was zejdę. - powiedziałam i poszłam na górę do swojego pokoju.
Nie miałam ochoty na zabawe, a poza tym byłam bardzo zmęczona. Położyłam się na swoim łóżku i weszłam na fb i tt. Popisałam trochę ze znajomymi i już miałam iść do łazienki się wykąpać, ale usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę. - powiedziałam, a w drzwiach stanął Niall.
-Przepraszam mogę? Chciałem pogadać.
-No pewnie. - powiedziałam wskazując na miejsce obok siebie, żeby usiadł.
-El ja nie wiem jak ci to powiedzieć... - przeczesał nerwowo włosy ręką. - ja chciałem cię przeprosić, za to co wczoraj mówiłem i robiłem. Zrozum ja byłem pijany i nic nie pamiętam.
-Haha czy ten dzień nigdy się nie skończy? Najpierw Ross z Alex, a teraz ty – powiedziałam ze złością w głosie.- No pewnie najlepiej tak powiedzieć, że było się pijanym i nic nie pamięta. Następnym razem tyle nie pij skoro masz taką słabą głowę, bo później wychodzą takie nie miłe sytuacje.
-El, ale o czym ty mówisz. Ja na serio nic nie pamiętam. - tłumaczył się nerwowo blondyn.
-Niall ty chyba sobie żartujesz! Najpierw mi mówisz, że mnie kochasz, a teraz ,że ty nic nie pamiętasz i przepraszasz. - krzyknęłam i poczułam jak po poliku spłynęła mi łza, a za nią kolejne.

,,z perspektywy Nialla”
Chciałem ją tylko przeprosić, bo bałem się, że zrobiłem coś głupiego tak jak to zazwyczaj dzieje się gdy sporo wypiję. Ale ja naprawdę nie chciałem, żeby ona płakała.
-Ja powiedziałem, że cię kocham? - spytałem, bo wciąż nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałem.
-Tak, ale zapomnijmy o tym. I teraz wyjdź, bo chcę zostać sama.
-Nie El ja myślałem, że zrobiłem jakąś głupotę i ośmieszyłem się przed tobą. Ja naprawdę nie wiedziałem, że wyznałem ci miłość. I ja nie chcę, żebyśmy o tym zapominali, bo ja cię …. kocham. - na moje ostatnie słowo widziałem jak się delikatnie uśmiechnęła.
-Na prawdę? - spytała.
-Tak na prawdę, kocham cię.
-Nie Niall pewnie znowu wypiłeś, a jutro przyjdziesz i będziesz przepraszał, a tego to ja już nie wytrzymam.
-Nie jeszcze dziś nic nie wypiłem. Ja naprawdę cię kocham. Chciałem ci to już wcześniej powiedzieć, ale … - nie dokończyłam, bo El podbiegła do mnie i wpiła mi się w usta, a ja nie miałem nic przeciwko temu.
Kiedy już się od siebie odczepiliśmy spytałem się.
-Czy ty Elizabeth Grey zostaniesz dziewczyną Nialla Horana? - w odpowiedzi dostałem tylko kiwnięcie głową. - No to idziemy na dół?
-Nie zostańmy tu. - powiedziała dziewczyna i się do mnie przytuliła.
Siedzieliśmy w takiej pozycji przez dłuższy czas, rozmawialiśmy i wspominaliśmy śmieszne chwile z dzieciństwa. Nawet nie zauważyłem kiedy usnęliśmy.

,,z perspektywy Victorii”
Obudziłam się rano wtulona w Zayna. Rozejrzałam się po pokoju i jedyne co zobaczyłam to wielki bałagan i resztę przyjaciół śpiących w dziwnych pozycjach. Chciałam znowu zrobić im dowcip, ale powstrzymałam się, kiedy przypomniałam sobie wczorajszą sytuacje, kiedy musiałam od pokutować swój czyn. Poszłam do siebie do pokoju się wykąpać i przebrać. Nie chciało mi się myć włosów, bo za dużo suszenia, więc związałam je w luźnego koka i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Z powodu, że było dziś ciepło założyłam to . Nie chciało mi się schodzić na dół więc weszłam jeszcze na jakieś strony plotkarskie i tego co zobaczyłam nigdy bym się nie spodziewała. Zobaczyłam wpis na którym było zdjęcie naszego domu (mojego i El), a pod nim podpis ,,One Direction ostatnio sporo czasu spędzają w tym domu, czyżby się przeprowadzili?”. Chciałam, żeby to zobaczyła El, dla tego od razu pobiegłam do niej do pokoju. Dziewczyna już nie spała, stała przed lustrem ubrana w to i kończyła swój makijaż.
-El zobacz! - krzyknęłam tak, że obudziłam śpiącego Niall.
-Vici nie drzyj się tak. - powiedział przeciągając się, a ja spiorunowałam go wzrokiem.
-No pokaż co tam masz? - powiedziała El zabierając mi telefon z ręki, kiedy przeczytała już ,,artykuł” wymieniłyśmy się porozumiewawczym spojrzeniem i zeszłyśmy na dół, obudzić resztę i ich po informować o naszych zamiarach.
_________________________________________________________
Przepraszamy za błędy, które mogą się pojawić :D
I jeszcze nie jest za późno więc chcemy Wam życzyć Wesołych Świąt i udanego Poniedziałku. :P

Nowy rozdział nie wcześniej niż po 6 komentarzach 

sobota, 31 marca 2012

Rozdział XI.

,, z perspektywy Elizabeth”
W końcu udało mi się wydobyć z siebie jakie kol wiek słowo.
-Meg?!
-El?!- powiedziała w tym samym czasie co ja.
-El skąd ty znasz córkę Sophie? - spytał tata.
-Poznałyśmy się wczoraj, ale to długa historia. Później ci opowiem, ale Meg co ty tu robisz?
- Przyszłam tu z mamą i bratem.- powiedziała wskazując na stojącą obok niej kobietę i chłopaka.
-Hej, jestem Ross. - powiedział chłopak i szeroko się uśmiechnął. Wydawał się miły.
-Chodźcie usiądziemy do stołu i na spokojnie porozmawiamy. - powiedział tata i zaprosił nas do jadalni.
Usiedliśmy do stołu, a tata podał nam obiad. Chciałam mu pomóc, ale powiedział, że sobie poradzi. Kiedy on podawał danie ja przyglądałam się kobiecie, która to zauważyła i chciała coś powiedzieć, ale tata ją wyprzedził.
-El zaprosiłem cię dziś, bo chciałem, żebyś poznała Sophie moją narzeczoną.
-Moją co ?- spytałam, bo nie mogłam uwierzyć i jak zauważyłam nie tylko ja, bo Ross siedział z otwartą buzią i patrzył się na mojego tatę i swoją mamę, która podeszła do niego i się przytuliła.
-Moją nażeczoną- powtórzył. - Wiem, że ciężko ci będzie, że znalazłem kogoś kogo kocham tak szybko, ale postaraj się to za akceptować.
-Nie mi nie będzie ciężko przecież jesteś dorosły i możesz robić co chcesz, a ja jestem szczęśliwa, że ty będziesz szczęśliwy.
Tata się szeroko uśmiechnął.
-Meg, Ross, a wy nic nie powiecie? - spytała Sophie.
-Nie uważasz, że to za szybko, przecież od śmierci taty nie minęło, aż tak dużo czasu, a ty już znalazłaś sobie kogoś nowego !!- krzyczał Ross i wybiegł z domu.
-Nie słuchaj się go przecież wiesz jaki on jest. Ja naprawdę się cieszę, pójdę z nim pogadać. - powiedziała Meg i poszła za bratem.
Ja zostałam w jadalni i rozmawiałam z Sophie i tatą. Kobieta wydawała się naprawdę miła, a mój tata wyglądał na zakochanego. Rozmawiałam z nimi chwilę, ale nie dawała mi spokoju myśl co robi Meg z Rossem. Przeprosiłam zakochanych i odeszłam od stołu jak przystało na wychowaną córeczkę tatusia. Kiedy wyszłam z domu usłyszałam śmiechy dochodzące z ogrodu. Poszłam w tamtym kierunku i zobaczyłam siedzące na bujawce rodzeństwo.
-Nie jest wam zimno? - spytałam.
-Nie chodź do nas- powiedział Ross wskazując miejsce obok siebie.
Usiadłam pomiędzy nimi i zaczęliśmy rozmawiać.
-Czy wy coś podejrzewaliście, że wasza mama jest z moim tatą? - spytałam.
-Tak ,ale nie wiedzieliśmy, że to twój tata. - powiedziała Meg, a Ross opowiedział mi historię jak to ,,tajemniczy” pan umawiał się z ich mamą.
Rozmawialiśmy tak z pół godziny, kiedy dostałam sms-a.
<<El o której wracasz do domu?>>
-Co wy na to jak byśmy zostawili naszych zakochanych i pojechali do mnie do domu? - spytałam.
-Mi pasuje.- Ross.
-A będzie Louis? - spytała Meg.
-Raczej tak.
-No to na co czekamy jedziemy! - krzyknęła uradowana Meg.
Odpisałam Vici, że zaraz będe.
-Meg co to za Louis? - spytał Ross.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko się zarumieniła.
-Ooo... moja siostrzyczka się zakochała.
-Nie nie prawda- protestowała Meg, a na jej twarzy gościł wielki uśmiech i wielkie rumieńce.
Wsiedliśmy do mojego samochodu, wcześniej żegnając się z rodzicami. Cała droga minęła nam przyjemnie. Ross opowiadał nam zabawne historie, a my z Meg nie mogłyśmy wytrzymać ze śmiechu. Kiedy wysiedliśmy z samochodu słyszeliśmy głośne śmiechy. Ross posłał mi pytające spojrzenie, a my z Meg znów zaczęłyśmy się śmiać.
-Już jesteśmy! - krzyknęłam, a z salonu pokazało się sześć głów.
-Siemka kuzynku. - powiedziałam do Liama, który posłał mi pytające spojrzenie.
-Czy my o czymś nie wiemy? - spytał Niall.
-Oj tak dużo rzeczy!! - zaśmiała się Meg.
-Cudowna niewiasto cóż to za przystojny młodzieniec stoi u twojego boku? - spytał Louis przyglądająca się Meg. Ona strzeliła buraka i nie odpowiedziała.
-Jestem Ross, jej brat.
-Hej Ross! - krzyknęli Harry, Zayn, Louis, Niall, Liam i Vici przedstawiając się przy tym.
- A teraz El powiedz o co chodzi z tym powitaniem Liama? - dopytywała się Vici.
-No bo od teraz będzie moim kuzynem.
Liam spojrzał się na mnie pytająco.
-Meg i Ross są twoimi kuzynami? - spytałam.
-No są, ale co z tego?- Lima.
-No, a od teraz to moje rodzeństwo! - powiedziałam i przytuliłam się do mojego ,,rodzeństwa”.
Wszyscy znowu patrzyli się na nas z miną wtf, a my się zaśmialiśmy.
-A...ale jak to? - Vici.
-No nie patrzcie się tak na nas ona mówi prawdę, no bo moja mama.... - powiedziała Meg, ale Ross jej przerwał.
-Wychodzi za tatę El. - powiedział z wielkim bananem na twarzy.
Wszyscy nam gratulowali itp.
-Ross możesz na chwile? - spytałam.
Chłopak kiwnął głową i poszedł za mną. Kiedy byliśmy już sami spytałam się.
-Myślałam, że nie cieszysz się z tego, że nasi rodzice będą razem.
-No … na początku mi to nie pasowało, ale teraz jak cię bliżej poznałem ciesze się, że będziesz moją siostrą i...- nie dokończył, bo dostał nowego sms-a. Po odczytaniu go zwrócił się do mnie.
-El mam pytanie, czy moja dziewczyna mogłaby tu przyjść, bo dawno się z nią nie widziałem, a chciałem, żebyście ją poznali.
-Spoko, ale zapytajmy się też reszty.
Reszta się zgodziła, a Ross zadzwonił do niej i ją zaprosił. Pod czas czekania na nią wygłupialiśmy się i rozmawialiśmy. Postanowiliśmy zagrać w butelkę. Oczywiście pierwszy kręcił Zayn i wypadło na Meg.
-Pytanie czy zadanie ? - spytał.
-Pytanie.
-Oj Meg nie bądź cienka i weź zadanie. - powiedział Ross.
-Nie jestem cienka i biorę pytanie.
-Jesteś, jesteś.
-Uhhh... niech będzie zadanie.
Ross już nic więcej nie mówił tylko szeroko się uśmiechnął.
-No to co by ci tu dać? - myślał na głos Zayn. Wtedy Ross powiedział coś mu na ucho, a mulat szeroko się uśmiechnął. - Przez pięć minuty masz całować się z Louisem i to namiętnie.

-Haha- nie mógł przestać się śmiać- haha El twoim zadaniem będzie hahaha polizanie haha stopy osoby po prawej stronie haha.
Ja zrobiłam minę wtf i spojrzałam kto siedzi po mojej prawej stronie. Siedział tam Ross. On się na mnie spojrzał i zaczął się śmiać, reszta dołączyła do niego.
-Wiecie co ja pójdę lepiej otworzyć drzwi, bo ktoś dzwonił. - powiedziałam i wybiegłam z salonu.
Otworzyłam drzwi, a w nich stała Alex we własnej osobie.
-Co ty tu do cholery robisz? - spytałam.
__________________________________________________________________
Dzięki za wcześniejsze komentarze i mamy nadzieję, że pod tym rozdziałem też będą i miło by nam było gdyby było ich troszkę więcej.
Dodałyśmy nowych bohaterów, których możecie zobaczyć w zakładce ,,bohaterzy"

piątek, 30 marca 2012

od autorek ;/

Ej dziewczyny co jest obserwatorów jest 8, wejść 2084, a komentarzy pod nowym rozdziałem tylko1 ;/
Nie chcemy wymuszać na was pisania komentarzy, ale mogłybyście je pisać częściej xD
Nowy rozdział pojawi się dopiero po 5 nowych komentarzach pod rozdziałem X.
Więc dziewczyny zachęcamy do czytania i komentowania :D
                                                      Pozdrawiamy Yga i Tomlin :*

piątek, 23 marca 2012

Rozdział X.

,, z perspektywy Victorii”

Nie zwracając uwagi na chłopców, wzięłam czyste ubranie i poszłam do łazienki dobrowadzić się do porządku. Po 15 minutach wyszłam z łazienki i zobaczyłam Zayna siedzącego na moim łóżku.
-Co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona ?
-Siedzę nie widać? - odparł z sarkazmem – ty żartowałaś, że nie masz zmywacza?
-Nie mówiłam prawdę.
On zaczął się śmiać, a ja nie wiedziałam co go tak bawi.
-Chłopaki !! Na nią- krzyknął i czwórka chłopców stała w moim pokoju i wiadrami w których była zimna woda.
Posłałam Zaynowi wrogie spojrzenie, a ten się tylko uśmiechnął.
-Chyba nie zamierzacie tego na mnie wylać? - spytałam.
-Zamierzamy! - krzyknął Louis, a reszta się zaśmiała.
-No, ale nie u mnie w pokoju, bo mi go zniszczycie. - próbowałam się jakoś wymigać od głupiego pomysłu chłopaków.
Oni popatrzyli się po sobie dając porozumiewawsze spojrzenie. Już myślałam, że przemyśleli moje słowa i nie wyleją na mnie wody, ale wtedy podzedł do mnie Zayn i przerzucił mnie sobie przez ramię i już miał wychodzić ze mną na dwór.
-Zayn błagam postaw mnie! Zrobie wszystko co mi karzecie tylko dajcie już spokój, bo nie mam ochoty znowu się przebierać.
-Wszystko? - spytali jednocześnie.
-Tak!!
-Najpierw idź do sklepu i kup nam zmywacz, a później zrobisz nam obiad ...- powiedział Niall.
-Później posprzątasz nasz dom...- dodał Harry.
-Chyba sobie żartujecie nie jestem służącą , ale po zmywacz moge iść przy okazji pójde na zakupy.
-O nie żadnych zakupów tylko kupisz zmywacz i szybko wracasz do domu, my to musimy szybko zmyć!- krzyknął Zayn.
-Będzie szybciej jak mnie podwieziesz.- powiedziałam i zrobiłam słodkie oczy.
-O nie, ja z takimi paznokciami nigdzie nie idę. Przypominam ci, że to ty nas tak urządziłaś, więc teraz musisz cierpieć i iść na pieszo. - powiedział mój chłopak.
-Pożałujesz – powiedziałam i spojrzałąm na niego wrogo, po czym szybko wybiegłam z domu biorąc portfel.


,,z perspektywy Elizabeth”

Pobiegłyśmy z Meg do mnie do pokoju zmyć ,,makijaż”, który zrobiła nam Vici. Nie powiem łatwo nie było się go pozbyć, ale po długich próbach udało nam się.
-Ja idę się wykąpać itp., a ty się rozgość. Jak chcesz to możesz pożyczyć jakieś moje ubrania. - powiedziałam pokazując na moją wielką szafe.
-Nie ja już lepiej pójdę do siebie nie będe wam przeszkadzać. - powiedziała.
-Nie nie przeszkadzasz nam.
-Ale i tak muszę iść się trochę odświerzyć. - Meg
-Jak chcesz to przyjdź do na jak się odświerzysz.
-Ok na pewno wpadne- powiedziała i zniknęła za drzwiami.
Ja poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic i umyć włosy. Kiedy byłam już sucha i wysuszyłam włosy poszłam wybrać jakieś ubrania na dziś. Założyłam to i poszłam robić makijaż, kiedy go robiłam usłyszałam straszny hałas, który dobiegał z dołu. Szybko zbiegłam i zobaczyłam chłopcó, którzy skakali po sobie. Zaczęłam się śmiać, kiedy do domu weszła Vici.
- Z czego się śmiejesz? - spytała rzucając w Zayna małą torebką.
Ja wskazałam tylko ręką na chłopców, a ona wywróciła oczami.
-Ała, za co dostałem ? - spytał Zayn udawając oburzonego.
-Tak po prostu – powiedziała Vici szczerząc się- macie już zmywacz więc idźcie na góre zmyć paznokcie.
Chłopcy posłusznie poszli na górę, a my z Vici usiadłyśmy na kanapie oglądają nasz ulubiony serial. Kiedy zaczęła się najciekawsza scena serialu rozległo się dzwonienie do drzwi.
-Ty idź otwórz! - krzyknęłam.
-Dla czego? Ty otwórz.
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Ty!
-Nie ty!
-Otwarte wejść! -krzyknęłyśmy jednocześnie i zaczęłyśmy się śmiać.
Po chwili do pokoju weszła Meg.
-Ooo.. też oglądacie ,,rodzinę.pl”? - spytała i zaczęła oglądać razem z nami.
Później dołączyli do nas chłopcy i razem oglądaliśmy. Kiedy zgłodnieliśmy zamówiliśmy pizze, bo nikomu nie chciało się nic gotować. Całe popołudnie minęło nam na wspólnym wygłupianiu się, dopóki nie zadzwonił mój telefon. Odebrałam go.
-Halo- powiedziałam i usłyszałam głos taty.
-Hej, córeczko mam nadzieje, że nie zapomniałaś o naszym wspólnym obiedzie?
O jakim obiedzie? -pomyślałam.
-Wybacz tato, ale dziś chyba nie dam rady.
-Kochanie musisz przyjść. Chce ci kogoś przedstawić- powiedział.
-Dobrze.
-To do zobaczenia o 17. - powiedział.
-Ok pa- dodałam i się rozłączyłam.
-O kurde !! - krzyknęłam kiedy zobaczyłam, która godzina.
-Co się stało? - spytała Vici, a reszta się na mnie spojrzała.
-Jest już 16, a o 17 mam być u taty. Nie zdąże się wyszykować.
-16?! Przepraszam, ale ja już muszę iść. - powiedziała Meg i wyszła z domu.
Wszyscy zastanawiali się czemu tak szybko nas opuściła, ale ja nie miałąm czasu się teraz tym zamartwiać i pobiegłam na górę do swojego pokoju. Wyjęłam z szafki ten zestaw . Poszłam poprawić makijaż. Włosy uczesałam w kłosa. Kiedy znowu spojrzałam na zegarek była 16:36.
Byłam już gotowa. Szybko zbiegłam na dół i bez pożegnania wybiegłam z domu szłysząc tylko głośne
-WOW.
Zaśmiałam się tylko i wsiadłam do mojego auta. Po 15 minutach jazdy byłam już pod domem taty. Wysiadłam z samochodu i weszłam do domu tak jak bym tam nadal mieszkała.
-Hej tato już jestem! - krzyknęłam.
Z kuchni wyszedł tata i jeszcze trzy inne osoby. Tego co zobaczyłam nigdy bym się nie spodziewała. Stałam z szeroko otworzonymi oczami i buzią. Moja mina musiała być bardzo śmieszna.
_________________________________________________________________
____

Krótki, ale ważne, że jest :D
Dzięki za wszystkie komentarze i wyświetlenia.
Jak możecie to polecajcie to opowiadanie :* z góry dziękujemy  :* 

sobota, 17 marca 2012

Rozdział IX.

,, z perspektywy Elizabeth”
Nie wiedziałam co od powiedzieć, kochałam go, ale nie byłam gotowa aby znowu komuś zaufać. Bałam się, że może mnie zranić tak jak Chris. I te dwa słowa, dziewięć liter nic dla niego nie znaczą, bo mówi je pod wpływem alkoholu. Ale moje serce mówiłomi, żebym zarezykowała i spróbowała mu zaufać. Pod wpływem chwili odpowiedziałam
-Ja ciebie też Niall .
Chłopak przytulił mnie mocno i pocałował. Pocałunek nie trwał długo ponieważ ktoś nam przeszkodził. A właściwie to Vici, która weszła do kuchni i kazała mi otworzyć drzwi, bo podobno ktoś dzwonił.
-Dla czego sama nie może otworzyć? - pomyślałam, ale i tak poszłam zobaczyć kto stoi za drzwiami.
Była to młoda dziewczyna, która miała brązowe, falowane włosy i zielone oczy. Chyba była w naszym wieku.
-Hej- powiedziała, kiedy otworzyłam drzwi.
-Cześć.
-Chyba przeszkodziłam wam w imprezie – powiedziała, bo z domu słychać było głośną muzyke- chciałam się przywitać z nowymi sąsiadkami, ale chyba przyjdę innym razem.
-Nie, nie przeszkodziłaś, wejdź poznasz nas i naszych znajomych. - odpowiedziałam.
Dziewczyna jeszcze chwile ze mną rozmawiała, mówiąc, że nie chce nam przeszkadzać itp., ale po moich namowach zgodziła się wejść.
-Mamy nowego gościa – krzyknełam do znajomych, którzy siedzieli na podłodze i się wygłupiali. W pokoju nie było tylko Liama, który gdzieś na chwilę poszedł chyba do łazienki.
-To jest... - powiedziałam, ale po chwili zwróciłam się do nowej znajomej – jak masz na imię?
-Margaret, ale dla znajomych Meg – odpowiedziała.
-A więc to jest Meg nasza sąsiadka. -zwróciłam się do siedzących na podłodze.
Po chwili do salonu wszedł Liam.
-Meg! Co ty tu robisz? - spytał.
-Skąd ty ją znasz? - zdziwił się Harry zresztą tak jak my wszyscy.
- To jest moja kuzynka. - odpowiedział na co Meg przytaknęła.
-Czemu, aż do tej pory tak ładnej dziewczyny nie poznałeś ze mną? - powiedział Louis poruszając śmiesznie brwiami.
Dziewczyna zaczęła się rumienić. Liam widząc to chciał zmienić szybko temat.
-To co robimy? - Liam.
-Jak to co? Bawimy się! - krzyknął Zayn.
- I jemy-dodał Niall.
Wszyscy zaczeli się śmiać. Impreza trwała jeszcze dość długo. Meg okazała się naprawdę fajna, wydaje mi się, że się zaprzyjaźnimy. I chyba spodobała się Louisowi co nie za bardzo podobało się Liamowi.

,,następnego dnia „
,, z perspektywy Victorii”
Obudziłam się w salonie. Wszyscy jeszcze spali El z Niallem i Liamem na kanapie. Harry, Louis, Meg na podłodze przytuleni do siebie, a obok mnie leżał Zayn. Wstałam z kanapy tak żeby nikogo nie obudzić i poszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic i zmieniłam ubranie . Po chwili zeszłam na dół, tak jak myślałam wszyscy jeszcze spali. Nie mogłam się oprzeć i zrobiłam im dowcip. Wzięłam czerwony, niebieski, fioletowy, zielony i żółty lakier do paznokci i pomalowałam każdemu chłopakowi paznokcie na inny kolor. Dziewczyną namalowałam markerami makijaż klaunów. Miałam szczęście, że nikt się nie obudził. Kiedy oni spali mi się nudziło postanowiłam pomalować sobie paznokcie na kolor turkusowy, a że nie jestem w tym najlepsza to oczywiście powychodziłam i parę razy musiałam wszystko ścierać kończąc przy tym zmywacz do paznokci. Kiedy lakier wyschnął poszłam zrobić naleśniki, bo zgłodniałam. Kiedy smażyłam śniadanie przeraziły mnie krzyki dobiegające z salonu.
-Pewnie zobaczyli mój dowcip.- pomyślałam i zaczęłam się śmiać. Weszłam do pokoju i zobaczyłam chłopaków, którzy przyglądali się swoim kolorowym paznokciom. Kiedy mnie zobaczyli od razu się na mnie rzucili, zaczęłam się przeraźliwie drzeć i śmiać na zmianę, budząc przy tym dziewczyny.
-Ej ogarnijcie się i dajcie pospać -powiedziała El.
-Boże El kto cię tak wymalował !- krzyknęła Meg.
-Mnie to chyba tobie się coś stało- odpowiedziała jej i obie spojrzały na wyświetlacz telefonu.
-Vici!!!- krzyknęły razem i rzuciły się na mnie tak jak chłopcy.
El wyszła na chwilę, ale po chwili wróciła z bitą śmietaną i zaczeli mnie nią brudzić. Po 5 minutach byłam cała w białej mazi.
-Dobra zostawcie ją! Lepiej zmyjmy to z siebie. - powiedział Zayn.
-Chodź Meg na górę tam dam ci coś, żebyś to zmyła. - powiedział El i poszły na górę.
-A my czym to mamy zmyć? - spytał Louis.
-Zmywaczem a czym innym. - powiedziałam.
-Świetny pomysł Vici, może nam go dasz. - Liam.
-Pewnie tylko jest mały problem …
-Jaki? - spytali równocześnie.
-Jak wy spaliście to ja pomalowałam swoje paznokcie, a że nie jestem w tym dobra to musiałam je zetrzeć i na nowo pomalować i ….
-I???- pytali.
-....i zmywacz się skończył.
-Co?! - krzyknęli.
Nie wiedziałam co mam zrobić i szybko pobiegłam na górę do swojego pokoju zmienić ubrania na czyste. Zdążyłam zamknąć drzwi, a chłopcy zaczeli się do nich dobijać.
_____________________________________________________________________
Przepraszamy, że taki krótki, ale brak weny. i przepraszamy za błędy.
Błagam was jak to czytacie to zostawcie komentarz, bo wasze komentarze motywują nas do pisania nowych rozdziałów. I jak chcecie być informowani o nowych rozdziałach to w komentarzach podawajcie swoje numery gg lub napiszcie do nas na numer gg 40877563

środa, 14 marca 2012

rozdział VIII

 3 dni później
,, z perspektywy Elizabeth”
Vici wyszła już ze szpitala, ale i tak spędzałyśmy ze sobą mało czasu. Ona ciągle była zajęta Zaynem. Cieszyłam się jej szczęściem, ale strasznie mnie to bolało, że nie ma dla mnie casu moja najlepsza przyjaciółka, kiedy ja jej bardzo potrzebowałam. Starałam się unikać Chrisa, ale najlepiej mi to nie wychodziło. Ciągle do mnie pisał i dzwonił mówiąc , że Alice była tylko przelotną znajomością. Ja jednak nie miałam ochoty, a ni zamiaru znowu mu zaufać, żeby później cierpieć.

*** następnego dnia***
Obudziły mnie promienie słoneczne, które dostały się do mojego pokoju przez nie zasłonięte okno.
Zaspana spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Była 9:30. Pora wstaćpomyślałam. Zobaczyłam jeszcze tylko jedną nową wiadomość od Vici i 4 nieodebrane połączenia od Chrisa. Nie miałam ochoty na razie czytać nowych wiadomości. Poszłam do łazienki odbyć poraną toaletę i zrobić delikatny makijaż. Na dziś wybrałam ten zestaw . Przebrałam się i zseszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Zjadłam tosty i poszłam do siebie do pokoju. Włączyłam laptopa i założyłam słuchawki na uszy. Zalogowałam się na twettera nic ciekawego nie było więc się wylogowałam. Słuchałam jeszcze ,,chwilę” muzyki kiedy poczułam wibracje mojego telefonu, bo zanim włączyłam laptopa rzuciłam go na łóżko. Nie moge uwierzyć kto dzwonił. Tak dzwonił mój tata, który chyba o mnie zapomniał, bo nie dawał żadnego znaku życia, aż do teraz.
-Hej córeczko. - usłyszałam jego głos.
-Hej co się stało, że dzwonisz?
-Przepraszam, że nie dzowniłem, ale uwierz, że nie mogłem. A co u ciebie?
-Spoko tato...- nie dokończyłam, bo mi przerwał.
-Przepraszam cię, ale nie moge już rozmawiać, bo czeka mnie odprawa. Do zobaczenia dziś wieczorem.
-Jak to dziś wieczorem? - powiedziałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi, bo zdążył się rozłączyć.
Przypomniało mi się, że miałam nową wiadomość od Vici.
<<Hej, przepraszam, że ostatnio mało czasu ze sobą spędzamy. Co ty na to, żeby to na drobić i gdzieś dziś wyjść? >>
Od razu odpisałam.
<<Pewnie, tylko gdzie i o której? ;P >>
Na odpowiedź nie czekałam zbyt długo.
Vici: <<No na reszcie odpisałaś już myślałam, że coś ci się stało. Pasuje ci tak o 15? >>
Ja: <<Jasne, przyjde po ciebie>>
Vici: <<Ok do zobaczenia za godzinę x>>
Za godzinę? - pomyślałam .
Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Była 14:00. Wow jak ten czas szybko zleciał, myślałam, że jest dopiero 12. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki poprawić makijaż i uczesać włosy. Spięłam je w niechlujnego koka. Spakowałam do torebki telefon, portfel itp. Nim się obejrzałam była 14:35. Zbiegłam na dół po schodach. Założyłam adidasy i podeszłam do lustra, które wisiało na holu. Wyglądałam dobrze. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi. Szłam do Vici 15 minut. Kiedy doszłam pod jej dom dziewczyna czekała już na mnie.
-Hej, to gdzie idziemy? - spytałam witając się z przyjaciółką całusem w policzek.
-Siemka, może pójdziemy na jakąs kawe, a później nad jezioro posiedzieć?
-Brzmi nieźle. - odpowiedziałam i poszłyśmy w stronę naszej ulubionej kawiarni.
Po drodze Vici opowiadała mi jak układa jej się z Zaynem. Była naprawdę szczęśliwa, kiedy o nim mówiła. Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę kiedy doszłyśmy pod kawiarnie. Weszłyśmy do środka, nie było dużo ludzi, więc szybko złożyłyśmy zamówienie. Ja zamówiłam mocha, a moja przzyjaciółka latte macchiatto.Kiedy dostałyśmy zamówienie postanowiłyśmy, że wypijemy na zewnątrz w drodzę nad jezioro. Idą śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy jak to zawsze robiłyśmy. Brakowało mi tego przez ostatnie trzy dni. Idąc nawet nie zauważyłam chłopaka, którystał i na kogoś czekał. Oczywiście jak to ja musiałam na niego wylać kawę.
-Przpraszam...- powiedziałam.
Vici jak zwykle się śmiała, a mi nie było do śmiechu kiedy ofiara mojej nie uwagi się odwróciła.
-...albo nie przepraszam,żałuję tylko, że kawa była zimna. - powiedziałam ze złością.
-Miło, że się cieszysz na mój widok. - powiedział Chris.
Vici widząc moją złość chciała jak najszybciej mnie stamtąd zabrać, ale ja stwierdiłam, że muszę raz na zawsze skończyć sprawę z moim byłym.
-A co myślałeś, że jak się spotkamy to wskoczę ci w ramiona i będe skakała jak głupia? Jeżeli tak to wiedz, że się pomyliłeś. I nie pisz, ani nie dzwoń do mnie, bo ja nie chce cię znać. - mówiłam ze złością, już chciałam go uderzyć, ale przyszła Alic i rzuciła mu się na szyję.
Widząc ich razem myślałam, że puszczę pawia. Dziewczyna udawała, że mnie nie widzi i nie odrywała się od Chrisa.
-Wybacz El, dokończymy tę rozmowę innym razem. - powiedział.
-Nie Chris, nie dokończymy tej rozmowy. - powiedziałam i odeszłyśmy razem z Vici.
Po 30 minutach doszłyśmy nad jezioro. Usiadłyśmy na mostku i moczyłyśmy lekko nogi.
-Wiesz jakoś ostatnio mało czasu ze sobą spędzałyśmy. - powiedziała Vici.
-Masz rację. Lepiej powiedz co ci chodzi po głowie, bo widzę, że o czymś myślisz.
-No, bo jak byśmy zamieszkały razem to byśmy więcej czasu ze sobą spędzały, a akurat mój wujek przeprowadza się do Meksyku i ma do sprzedania dom. Co ty na to ? - Vici.
-To świetny pomysł, a gdzie dokładnie jest ten dom?
-Widzisz ten dom po prawo? - spytała pokazując na wielki żółty dom z basenem?
-No widzę, chyba sobie żartujesz wiesz ile on będzie kosztował. - mówiłam prawie krzycząc.
-Nie krzycz. Jak dla nas to za niego nie musimy płacić, ponieważ mój wujek jest bogaty i sam mi to zaproponował, ale nie wiedziałam czy ty się zgodzisz. My musiałybyśmy płacić tylko opłaty itp.
-Jej Vici było by wspaniale jak byśmy razem mieszkały. - mówiłam.
-Czyli się zgadzasz? - spytała.
-No pewnie.
-Świetnie zaraz zadzwonie do wujka, że się zgadzamy. - powiedziała i zadzwoniła.
Rozmawiała chwile przez telefon.
-Możemy się tam wprowadzić za chwilę – krzyczała.- mój wujek zaraz wylatuje więc dom jest cały nasz.
-Chodź do domu trzeba się spakować. - powiedziałam, po czym każda z nas poszła do siebie. Miałyśmy się spotkać o 20 w ,, naszym” nowym domu. Pakowanie szło mi jakąś godzinę. Kiedy wszystko było gotowe zeszłam na dół zapakować rzeczy do samochodu. W drzwiach minełam się z tatą.
-O a gdzie ty wszystko wynosisz? - spytał.
-Do naszego nowego domu. - powiedziałam z wielkim bananem na twarzy.
-Do naszego nowego domu? Ale jak to przecież tutaj jest nasz dom.
-Do naszego czyli mojego i Vici. Postanowłyśmy, że czas najwyższy się wyprowadzić.- powiedziałam – a teraz wybacz bo się spóźnię.
-Pa, ale jutro wpadnij tu. - powiedział.
-Ok,pa.
Kiedy wszystko spakowałam do samochodu pojechałam pod umówione miejsce, czyli do domu. Przed domem czekała na mnie już moja przyjaciółka. Kiedy weszłyśmy do domu myśłałam, że pomyliłyśmy domy.
-Wow- zdołałam z siebie wydusić.
-Nieźle no nie. - Vici.
-Jej tu jest cudownie, nawet nie musimy tu nic zmieniać.
Dom był naprawdę cudowny, dziwiło mnie tylko to, że skoro tu wcześniej mieszkał wujek dziewczyny to czemu tu jest tak czysto i wszystkie rzeczy są nie używane. Vici wytłumaczyła mi, że jej wujek kupił go i urządził z myślą o niej, a sam mieszkał w innym domu, a ten to prezent na jej osiemnaste urodziny, a ona nie chciała w nim mieszkać sama i długo zbierała się, żeby mi o nim powiedzieć, bo bała się, że nie będę chciała tam mieszkać.
-El co ty na to, żeby urządzić taką małą imprezkę w gronie chłopaków?
-Teraz? Przecież jest 20:30 a my jeszcze się nie rospakowałyśmy.
-Oj przestań jesteśmy tu same więc nikomu nie będzie przeszkadzała impreza o tej porze. A rospakować możemy się jutro lub pojutrze. - Vici.
-No dobra, ale kogo zaprosmy?
-No jak to kogo oczywiście, że chłopaków. Zaraz wyśle im sms-a z adresem.
Po chwili otrzymałą wiadomość, że za 45 minut będą. Szybko pobiegłyśmy na górę i każda zajęła jedną łazienkę. Wzięłyśmy szybki prysznic, umalowałyśmy się, uczesałyśmy i ubrałyśmy. Po chwili zeszłyśmy na dół ja ubrana byłam w to , a Vici w to  . Za chwilę przyszli chłopcy. Mieli ze sobą picie jedzenie itp. Chyba się domyślili, że nie zdążyłyśmy zrobić zakupów. Kiedy weszli do środka Zayn zabrał Vici okulary i chodził w nich cały czas. Poszliśmy do salonu gdzie miała odbyć się ,,impreza”.
-El wiesz, że ja noszę paski – powiedział Louis.
Chłopcy zaczeli się śmiać, a ja nie widziałam nic śmiesznego w tym co powiedział pasiasty.
-Tak wiem, ale co to ma do rzeczy?
-Osoby, które w moim towarzystwie noszą paski muszą je zdjąć. Chłopcy już o tym pamiętają. - powiedział podnosząc jedną brew i śmiejąc się podstępnie.
Ja spojrzałam na swój strój i zobaczyłam, że mam na sobie paski. Spojrzałam na Louisa, a on szedł w moją stronę. Chłopcy nie wytrzymali i zaczeli się tarzać po podłodze ze śmiechu.
-Nawet o tym nie myśl Lou!- krzyknęłam i pobiegłam na górę się przebrać. Po chwili zeszłam ubrana w to . Impreza zaczęła się, włączyliśmy muzykę i zaczeliśmy tańczyć. Po chwili każdy już pił. Kiedy zabrakło jedzenia poszłam do kuchni do robić. Kiedy robiłam kanapki poczułam czyjeś ręce na moich biodrach, odwróciłam się i stałam twarzą w twarz z Niallem. On mnie namiętnie pocałował, a po chwili powiedział
-Kocham cię El.
__________________________________________________________________
Niespodzianka jest nowy rozdział :D Trochę dłuższy niż wcześniejsze.
Mamy nadzieję, że się podoba  i dzięki za komentarze itp :D

sobota, 10 marca 2012

Rozdział VII

Następnego dnia
,,z perspektywy El”
Posprzątałam trochę dom i wzięłam kąpiel. Po gorącej, relaksującej kąpieli założyłam na siebie jeansowe szorty , białą bokserkę, dwa łańcuszki i trampki. Nie miałam co robić w domu, więc postanowiłam się przejść. Wzięłam tylko telefon ze stołu i wyszłam. Szłam chodnikiem nie wiedząc gdzie chcę iść. Szłam w stronę parku, gdy usłyszałam mój telefon. Na wyświetlaczu widziałam imię Zayna.
-Hej – powiedziałam
-Hej, jest z tobą Vici? - spytał.
-Nie, a czemu pytasz?
-Dziś rano się trochę z nią pokłuciłem i teraz nie odbiera. A jak jej coś się stało? - mulat
-Rozumiem, nie martw się zaraz do niej zadzwonie, może odemnie odbierze. Pa- zakończyłam rozmowę i od razu wybrałam numer przyjaciółki. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci i tak dalej, aż w końcu usłyszałam głos dziewczyny. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, ale po chwili zszedł.
-Być albo nie być oto jest pytanie. Mnie w tej chwili nie ma więc zostaw nagranie.
-Czemu ona nie odbiera. - pomyślałam i się rozłączyłam.
Postanowiłam zadzwonić do jej mamy. Odebrała za pierwszym razem.
-Dzień dobry. - przywitałam się.
-Hej Elizabeth. - mama Vici.
-Nie moge dodzwonić się do Victori, może wie pani dlaczego? - spytałam.
-Ach tak, dziś rano jak wychodziłam do pracy to ona jeszcze spała, pewnie jeszcze nie wstała. Spróbuj do niej zadzwonić później. Przepraszam, ale muszę kończyć.
-Do widzenia. - powiedziałam i zakończyłam rozmowę.
Dochodziło połódnie, a ja nadal nie wiedziałam co chcę dziś robić. Przechodziłam koło największego centrum handlowego i nie mogłam przecież choć na chwilkę nie wejść. Weszłam do pierwszego dużego sklepu i od razu kupiłam dwie kolorowe bluzki. W kolejnym butiku kupiłam miętowe rurki. Chodziłam po galeri jeszcze z dwie godziny. Nogi mnie bardzo bolały więc poszłam do kawiarni. Zamówiłam sobie kawe i poszłam usiąść przy stoliku. Kiedy szukałam wolnego miejsca moją uwagę przykuła pewna całująca się para. Przyglądałam się im chwilę, aż chłopak się odwrócił. To co zobaczyłam wyprowadziło mnie z ruwnowagi ten chłopak wyglądał jak Chris. Chciałam do niego podejść i zrobić mu awanture, ale przypomniało mi się, że mój chłopak zajmuje się kuzynem. Wyszłam z galeri i poszłam w kierunku domu, zostawić zakupy. Zostawiłam rzeczy, zjadłam coś i zadzwoniłam do Vici. Nadal nie odbierała. Zmartwiłam się, wybiegłam z domu i pobiegłam do niej. Drzwi były zamknięte, dzwoniłam, ale nikt nie otwierał. Na szczęście wiedziałam gdzie jest zapasowy klucz więc otworzyłam sobie sama. W domu wydawało się, że nikogo nie ma.
-Vici!- krzyczałam.
Nie odzywała się, zadzwoniłam do niej, usłyszałam jej telefon. Pobiegłam do jej pokoju i zobaczyłam ją leżącą, całą we krwi. Bez zastanowienia zadzwoniłam po kretkę. Zanim przyjechała podbiegłam do niej i zaczełam nią trząść miałam nadzieje, że ona tylko śpi i zaraz się obudzi. Kiedy wsadzali ją do karetki ja zadzwoniłam do Chrisa i poinformowałam go, że jadę do szpitala z Vici.
Kiedy dojechaliśmy moją przyjaciółkę od razu wzieli do jakieś sali, a mi kazali czekać na korytarzu. Czekałam i czekałam ta chwila trwała jak by wieczność. Chodziłam nerwowo po korytarzu, kiedy zobaczyłam biegnącą w moją stronę grupe chłopaków. Pierwszy podbiegł Zayn.
-Co z nią? Nic jej nie jest? - pytał.
-Nie jeszcze nie wiem, lekarz jeszcze nic nie powiedział. Skąd wiedzieliście, że ona jest w szpitalu?
-Chris nam powiedział. - odpowiedziała reszta.
Za chwile poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach odwróciłam się i zobaczyłam mojego chłopaka.
-I jak Vici, poinformowałaś jej rodziców?
Właśnie muszę do nich zadzwonić. Pech chciał, że rozładowała mi się bateria.
-Chris pożycz mi swojego telefonu, bo mi się rozładował. - powiedziałam.
Wzięłam jego telefon i odeszłam kawałek od nich, żeby zadzwonić. Mama Vici miała zaraz tu przyjechać, a jej tata dopiero jutro bo jest w jakieś delegacji. Kiedy zakończyłam rozmowe na wyświetlaczu pojawił się napis ,,masz nową wiadomość od Alice”. Przez ,,przypadek” przeczytałam sms-a.
<< Hej skarbie, dzięki za dziś. Może jutro to powtórzymy? xx>>
-Skarbie? Może jutro to powtórzymy? Alice? - w mojej głowie było tysiące myśli, czułam jak cała chodziłam ze złości. Co prawda to znałam dziewczynę o takim imieniu, ale on mówił, że to jego kuzynka, a poza tym to zajmował się dziś kuzynem. Rozmyślałam nad tym chwilę, aż nie wytrzymałam i podbiegłam do mojego ,,chłopaka” i wręczając mu telefon i walnęłam go z liścia. Chciałam się na niego wydrzeć, ale z sali Vici wyszedł lekarz.
-Czy ktoś z państwa jest z rodziny? - spytał.
-Nie, ale jestem jej bliską przyjaciółką.
-Przepraszam, ale informacji o stanie pacjentki udziele tylko rodzinie. - lekarz.
-Proszę mówić jestem jej matką. - powiedział pani Blaime, która nagle stanęła obok mnie.
-Zapraszam do gabinetu i tam wszystko pani powiem.
Kobieta poszła za lekarzem. Siedziała tam chwilę, a przez ten czas ja kontynuowałam kłótnię, a raczej Chris.
-Za co dostałem? Domagam się wyjaśnień. - mówił.
-Ty wyjaśnień. Śmieszny jesteś. - zaśmiałam się z sarkazmem- Ale skoro nalegasz to proszę. Dobrze się bawiłeś dziś z Alic?
-Przecież wiesz, że zajmowałem się kuzynem. - tłumaczył się.
-Wiesz nawet nie chce słuchać tych kłamstw. - mówiłam – Z nami koniec.
Chłopak nawet nie prosił o drugą szansę tylko wyszedł, po drodzę parę razy kopnął a to w kosz lub ścianę. Chciałam być silna, ale nie wytrzymałam i się rozpłakałam. Potrzebowałam teraz kogoś kto mnie przytuli. Tak potrzebowałam Nialla. On od razu się domyślił i mnie przytulił. Płakałam mu w ramię, a on mówił, że wszystko będzie dobrze. Z gabinetu lekarza wyszła mama Vici.
-El nie płacz, z nią jest już wszystko dobrze. Jak wyjdzie będzie miała wizytę z psychologiem, żeby wytłumaczyć dlaczego się pocieła. Jutro będziemy mogli ją już zabrać, a teraz przepraszam muszę zadzwonić do męża. - powiedziała i wyszła na zewnątrz zadzwonić.
Dobrze, że nic poważnego jej się nie stało.
-Panie doktorze możemy do niej wejść? - spytał Zayn idącego lekarza.
- Tak, ale pojedyńczo. - odpowiedział i poszedł dalej.
-Idź pierszy musicie porozmawiać- powiedziałam, a reszta przyznała mi rację.
Zayn znikł za drzwiami sali.

,, z perspektywy Victorii”
Obudziłam się w szpitalu podłączona do różnych urządzeń. Sama nie wiem czemu to zrobiłam. Myślałam, że to pomorze mi zapomnieć o wszystkim. Myliłam się. Myślałam o wszystkim i o niczym kiedy w drzwiach pojawił się Zayn . Kiedy go zobaczyłam odwróciłam głowę w drugą stronę. Jedyną osobą której nie chciałam widzieć był właśnie on. Mulat nie zrezygnował i przysunął sobie krzesło tak żeby widzieć moją twarz. Ja znowu odwróciłam głowę. Słyszałam tylko jak głośno oddychał.
-Vici nie ignoruj mnie. Porozmawiaj ze mną. - mówił głaszcząc mnie po ręce.
-O czym ? - powiedziałam z sarkazmem zabierając dłoń.
-O nas.
-Jakich nas? Czy ty nie rozumiesz ? To przez ciebie tu leże zamiast chodzić po sklepach z El. Czy ty myślisz, że jestem jakąś zabawką, którą jednego dnia się bawisz, a kiedy ci się znudzi to ją wyrzucasz? Wiesz ja nie jestem jak te wszystkie dziewczyny, które wpychały ci się do łóżka, a później je olewałeś. Ja się bardzo szybko przywiązuje do ludzi nawet takich jak ty. Ty nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ja się poczułam wtedy na tej imprezie. Wiesz cieszę się z tego, że nie uległam ci wtedy i nie pozwoliłam się pocałować. Jak dla mnie to jesteś nikim. Najlepiej będzie jak o sobie zapomnimy i teraz wyjdziesz! - mówiłam wszystko co leżało mi na sercu.
Nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.

-Vici nie płacz. - mówił.
-Wyjdź- pokazałam na drzwi.
-Dobrze, ale najpier coś muszę zrobić. - kończąc mówić pocałował mnie namiętnie.
Dlaczego on mi to robi! Wszystkie wspomnienia wróciły. Nie chcę go stracić. - myślałam.
-Vici wybacz mi to się więcej nie powtórzy. - powiedział.
-Zayn ja nie mo...
-Proszę, obiecuję. - przerwał mi.
-Wybaczę, ale nie rań mnie więcej. - powiedziałam i pocałowaliśmy się znowu.
Rozmawiała jeszcze chwilę z Zaynem, później zresztą przyjaciół. Po godzinie 20 wyprosiłam ich, bo byłam zmęczona. Leżałam na łóżku myśląc o dzisiejszym dniu i o sytuacji z Zaynem. Nagle usłyszałam swój telefon. Był to sms od mulata.
<< Słodkich snów xx do jutra xxx>
Uśmiechęłam się do wyświetlacza i odpisałam Zaynowi. Po czym usnęłam. 

sobota, 3 marca 2012

Przepraszamy

Zaczęłyśmy pisać nowy rozdział, ale w połowie skończyła nam się wena ;/
Jak macie jakieś ciekawe propozycję dalszych wydarzeń to piszcie w komentarzach
Dziękujemy za tyle wyświetleń i miłych komentarzy :D 

sobota, 25 lutego 2012

Rozdział VI.

,, Z perspektywy Niall'a”
Jechałem do El. Kiedy byłem już przed jej domem nie wiedziałem czy powinienem się teraz z nią zobaczyć. A co jak ona śpi i ją obudzę? Bijąc się z myślami nawet nie zauważyłem, kiedy wyszedłem z samochodu i stałem przed jej drzwiami. Nacisnąłem na dzwonek. Czekałem chwilę, aż ktoś otworzył mi drzwi. Nie myliłem się. Drzwi otworzyła zaspana El.
-Niall?! Co ty tu robisz? Nie powinieneś być na imprezie i świetnie się bawić? - spytała zdziwiona.
-Hej, tak powinienem być w domu Chrisa, ale źle się czułem i wyszedłem, ale po drodze postanowiłem, że sprawdzę czy u ciebie wszystko dobrze.
-Spoko, jak widzisz czuje się lepiej. Może wejdziesz, ja i tak nie pójdę spać. - powiedziała słodko się uśmiechająć.
Zgodziłem się i wszedłem za dziewczyną do domu.

,,Z perspektywy Victorii”


Biegłam przed siebie.Ciągle słyszałam wołanie Zayn'a. Nie zatrzyymywałam się tylko biegłam szybciej. Wreszcie go zgubiłam. Biegłam tak jeszcze chwilę, ale teraz już wolniej. Zatrzymałam się przed domem mojej przyjaciółki. Nawet nie miałam zamiaru teraz przychodzić, ale zawsze jak mam jakiś problem to idę właśnie do niej. Stałam już pod drzwiami i nacisnełam na dzwonek, ale tego co zobaczyłam się nie spodziewałam. Dzrwi otworzył mi Niall, który nie miał na sobie koszulki. Jego wyraz twarzy kiedy mnie zobaczył był prze zabawny, nie to co mój.
-Hej... - zaczął mówić blondyn.
-Niall kto to ? - usłyszałam śmiejącą się El.
-..Victoria. - dokończył chłopak.
-Victoria?!- powiedziała moja przyjacióła i zaraz znalazła się obok blondyna.
-Hej wam, mam nadzieję, że wam nie przeszkodziłam. - powiedziałam.
Obydwoje spojrzeli po sobie i zaczeli się śmiać.
-Nie no coś ty. - powiedziała El i spojrzała się na mnie z uśmiechem. Jednak za chwilę na jej twarzy pojawił się smutek.
Nie dziwie się jej. Wyglądałam jak siedem nieszczęść. Moje włosy były rozczochrane, oczy podpuchnięte i czerwone od płaczu, a makijaż cały spływał mi po twarzy.
-Vicki co się stało?! – spytała moja przyjaciółka.
-Nic takiego. -odpowiedziałam bez uczuć.
-Jak to nic?! Wchodź i wszystko mi opowiesz. - powiedziała i pociągneła mnie za rękę.
Chcąc czy nie chcąc byłam u niej w domu.
-To ja może nie będe wam przeszkadzał. -powiedział blondyn.
-Nie, Niall zostań.- powiedziałyśmy jednocześnie.
Chłopak został. Usiadłyśmy na kanapie, a blondyn przyszykował nam coś do picia.
-No... Victoria, teraz mów co się stało.- powiedziała moja przyjaciółka.
Opowiedziałam jej wszystko co się stało, nawet to co działo się u mnie w domu.Nie obyło się bez kilku łez z mojej strony, ale oczywiście uspokajała mnie El i Niall, który przysłuchiwał się całej rozmowie.
-Nie przejmuj się Vici. Zayn już tak ma, gdy trochę wypije. - powiedział chłopak.
-Nie chce już o tym mówić. Zmieniając temat to czemu nie masz koszulki? - spytałam patrząc na blondyna.
-Jak szłam z sokiem to się potknęłam i cała zawartość wylądowała na koszulce Nialla i teraz się suszy.- powiedziała El.
-To teraz może obejrzymy jakiś film.- zaproponował chłopak.
Zgodziłysmy się. Oglądałyśmy jakąś komedię. Od razu poprawił mi się humor. Cały wieczór minął bardzo przyjemnie, ciągle się śmieliśmy. Nawet zapomniałam o sprawie z Zaynem. Około 3.30 usnełam.


*** rano***
Obudziłam się na kanapie. Obok mnie leżała El, a na podłodze Niall. Kiedy się podnosiłam usłyszałam jak blondyn mówił przez sen
-Tak paróweczko kocham cię, ale nie tak bardzo jak pizze..
Nie wytrzymałam i zaczełam się śmiać budząć przy tym wzystkich.
-Co się stało. - spytała zaspanym głosem El.
-Niall czy ty zawsze gadasz przez sen? - spytała nie przestawając się śmiać.
-Tak. A co mówiłem?
-Coś o jedzeniu. - odpowiedziałam.
-Skoro mowa o jedzeniu to może zjedzmy śniadanie. - El.
Zaczeliśmy robić naleśniki. Nie obyło się bez bitwy na jedzenie. Po całej kuchni latała mąka itp.
Kiedy skończyliśmy robić posiłek. Usiedliśmy do stołu. Wczasie jedzenia naleśników usłyszałam swój telefon. Szybko wstałam od stołu i pobiegłam do salonu. Niestety nie zdążyłam odebrać. Wziełam telefon do ręki i spojrzałam na wyświetlacz. Miałam dziesięć nieodebranych połączeń i pięć nieprzeczytanych sms-ów, a wszystkie były od Zayn'a. Wtedy przypomniała mi się sytuacja z wczorajszego dnia. Postanowiłam wrócic do domu i przemyśłeć jeszcze raz na spokojnie całe zdarzenie. Pożegnałam się z przyjaciółmi.
-Vicki może cię podwieść, bo i tak miałem się zbierać.- powiedział Niall.
-Nie. Nie trzeba, przejdę się, dobrze mi zrobi mały spacer.
Jak powiedziałam tak też zrobiłam. Wybrałam dłuższą drogę. Kiedy byłam blisko domu zobaczyłam Zayn'a biegnącego w moją stronę.
-Vicki zaczekaj.
Chciałam przyśpieszyć, ale stwierdziłam, że wygarnę mu co o nim sądze i się zatrzymałam. Za chwilę mulat był już przy mnie.
-Vicki przepraszam... - mówił
-Nic nie mów. Nawet nie chcę cię słuchać. Zachowałeś się jak cham. Wiesz co? Ciesze się, że nie dałam się ci pocałować, bo czułabym się jeszcze gorzej ….
-Ale to nie tak... - Zayn
-Daruj sobie! Lepiej idź do tej swojej Alex! O! Nie musisz, ona już tu jest... - powiedziałam i odzeszłam.
Doszłam do swojego domu, zdążyłam otworzyć drzwi i usłyszałam dźwięk sms-a. Na wyświetlaczu widniało jego imię.


_____________________________________________________________________
Przepraszamy, że taki krótki i za błędy. xD
Obiecujemy, że w następnych rozdziałach będzie więcej o Niallu i El.
Dzięki za komentarze 

piątek, 24 lutego 2012

Rozdział V.

,, Z perspektywy Elizabeth”

Weszłam do gabinetu, gdzie zrobiono mi potrzebne padania. Czekałam chwile na wyniki. Nagle lekarz wszedł do gabinetu z kilkoma kartkami.
-A więc nic pani nie jest. To znaczy, nic poważnego...
-Nic poważnego ?! To w takim razie co mi jest? - spytałam lekko zdenerwowana.
-Ma pani grypę. Nie będe zapisywał żadnych mocnych leków …. - coś mówił, ale ja się wyłączyłam -Najlepiej było by gdyby poleżała pani trzy dni w łóżku i nigdzie nie wychodziła. A! Zapomniałbym! Niech pani przez te trzy dni nie spotyka się z ludźmi, bo możesz kogoś zarazić.
-Dobrze. Na pewno będe odpoczywać. - zapewniłam lekarza- Do widzenia! - powiedziałam i wyszłam.
Przed gabinetem czekał na mnie Niall.
-Wiesz co ci jest?- spytał zatroskanym głosem.
-Zwykła grypa. Muszę leżeć przez trzy dni w łóżku.
-To nie za dobrze - powiedziała.
-Czemu? Przecież to nic poważnego. - El
- No tak, ale chyba nie idziesz na dzisiejszą imprezę?
A no tak! Impreza! Muszę zadzwonić do Chrisa i poinformować go, że mnie nie będzie.
-No fakt, a teraz zawieziesz mnie do domu? - spytałam.
-Spoko. - Niall.
Wyszliśmy z przychodni i pojechaliśmy do mojego domu. Po drodzę zadzwoniłam do Chrisa i powiedziałam mu że nie przyjadę. Oczywiście.. jak to on chciał wszystko odwołać i zostać ze mną, ale wybiłam mu z głowy ten pomysł mówiąc, że sama potrafie się sobą zająć, a on może się jeszcze ode mnie zarazić. Dojechaliśmy do mnie. Zaprosiłam przyjaciela do domu.
- Przyjaciela, bo chyba moge go tak nazwać. Przecież kto inny pomógłby koleżance. - pomyślałam.
Posiedzieliśmy u mnie z jakąś godzinę. Ciągle się śmiałam. Zapomniałam o chorobie.
-Wiesz nie chcę cię wypędzać, ale chyba powinieneś już iść, bo spóźnisz się na imprezę. - powiedziałam do Nialla.
-Nie chce tam iść. Wolę zostać z tobą. - powiedział robiąć słodkie oczka.
Czułam jak się rumienie.
-Mi się nic nie stanie. Trochę sobie od was odpocznę, a ty idź i baw się dobrze!
Chłopak jeszcze chwilę się ze mną sprzeczał, aż uległ moim namową i wyszedł z mojego domu. Ja postanowiłam się chwilę zdrzemnać.

,, Z perspektywy Victorii”

Była 17.30. Kiedy dowiedziałam się, że El nie idzie na imprezę. Sama zastanawiałam się czy nie zostać w domu, bo co ja tam będe robiła bez mojej przyjaciółki i z szóstką chłopaków? Napsałam do Chrisa, bo przecież mamy spotkać się u niego. Podobno jego rodzice gdzieś wyjechali na kilka dni do chorej ciotki i jak to on powiedział ,, mam wolną chatę i trzeba to uczcić”.
<<Hej, słyszałam, że El nie idzie na imprezę, bo źle się czuje. Mółbyś mi powiedzieć czy ktoś jeszcze będzie oprócz chłopców, bo nie chce być jedyną dziewczyną. ;)>>
Zdążyłam odłożyć telefon na stół i włączyć telewizor, a otrzymałam wiadomość od Chrisa.
<<Hej, tak El nie będzie, ale ty nie martw się o to i przyjdź. Chyba nie chcesz zrobić przykrość Zaynowi ;> I nie tylko my będziemy, zaprosiłem jeszcze kilka osób w tym kilka dziewczyn.>>
Rozmyślałam chwilę nad treścią tego sms-a, a zwłaszcza o słowach ,, chyba nie chcesz zrobić przykrości Zaynowi”. O co mu chodziło? Nie mówie, że mulat mi się nie podoba, bo jest przystojny i to nawet bardzo, ale on chyba widzi we mnie tylko koleżankę. Co prawda dał mi parę razy buziaka w policzek, ale to tylko tak po przyjacielsku. Myślałam o tym jeszcze chwilę. Później zaczęłam oglądać telewizję. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Śnił mi się jakiś facet, który biegł za mną z nożę i darł się, że jeszcze pożałuję. Obudziłam się cała mokra. Spojrzałam na telewizor, akurat leciał jakiś program muzyczny. Za chwilę spojrzałam na wyświetlacz telefonu była 19:30. Szybko zerwałam się na nogi i poszłam do łazienki. Wziełam szybki prysznic i umyłam głowę. Po kąpieli założyłam swój miękki, fioletowy szlafrok i zaczełam suszyć włosy. Kiedy je wysuszyłam zrobiła gdzie niegdzie delikatne fale. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Następnie zrobiłam delikatny makijaż.
-Teraz najtrudniejszy wybór.. - pomyślałam.
Tak musiałam wybrać ubranie, a jak każda dziewczyna miałam z tym problem. Chciałam wyglądać ładnie, ale nie wyzywająco. Otworzyłam szafę i zaczełam przeglądać ubrania. Moją uwagę przykuły dwie sukienki. Jedna była fioletowa bez ramiączek z paskiem w tali, a druga była turkusowa na jedno ramię i idealnie podkreśłała moją figurę.
-No to teraz, którą wybrać?! - powiedziałam na głos.
Nagle poczułam czyjeś ręce na moich biodrach. Nie wiedziałam kto to.. już chciałam krzyczeć, ale poznałam ten uroczy głos.
- Ja bym wybrał tą turkusową. - powiedzial Zayn, śmiesznie poruszająć brwiami.
-Jak ty tu wszedłeś? - spytałam zaskoczona.
-Dzwoniłem, ale nie odbierałaś. Myślałem, że coś ci się stało więc przyjechałem. Pukałem do drzwi i nikt nie otwierał, więc wszedłem sam. Chyba się nie gniewasz? - Zayn.
-Nie no, coś ty. - uśmiechnełam się do nie go. Przypomniało mi się, że jestem w samym szlafroku i zaczełam się rumienić.- poczekaj chwilę, ja idę się przebrać.
-Ok, tylko szybko, bo nie chce się spóźnić. - powiedział.
- I kto to mówi?! Chłopak, który nie przeżyje bez lusterka sekundy? - zaczełam się z niego śmiać.
-Teraz to pożałujesz! - powiedział i zaczął iść w moją stronę.
Kiedy był już dość blisko zaczął mnie łaskotać. Nie mogłam przestać się śmiać. Nawet nie zauważyłam, kiedy leżałam już na podłodzę, a chłopak nademną. Nasze twarze były tak blisko siebie, nasze usta prawie się już stykały i mieliśmy się pocałować, Jednak ja wywinęłam się spod Zayna i powiedziałam, że idę się ubrać,bo się spóźnimy. Kiedy byłam już w łazience zaczełam się przebierać. Jednak jedna myśl nie dawała mi spokoju. Dlaczego nie pozwoliłam mu się pocałować? Moje rozmyślenia przerwał głos chłopaka, który mnie pośpieszał. Kiedy wyszłam z łazienki chłopak powiedział tylko "wow" i patrzył się na mnie z otwarta buzią.
-To co idziemy ? - spytałam.
-Co...? Jasne chodź. - odpowiedział mi.
Wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłam do samochodu chłopaka. Całą drogę jechaliśmy w milczeniu. Ta niezręczna cisza bardzo mnie denerwowała. Na szczęście byliśmy już pod domem Chrisa. Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy pod drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem. Dzrwi otworzył nam gospodarz imprezy. Muszę przyznać, że wyglądał bosko. Miał czarne, obcisłe spodnie i koszulkę z nadrukiem. Do tego założył trampki. Weszliśmy do środka. Tak ja mówił Chris, było kilku innych znajomych, których nie znałam. Przywitałam się ze wszystkimi tak samo jak Zayn. Impreza zaczęła się, wszyscy zaczeliśmy tańczyć.

,, Z perspektywy Nialla”

Impreza trwa już godzinę, wszyscy dobrze się bawią i nie są nawet tak bardzo pijani. Ja nie mogłem przestać myśleć o El, jak ona się czuje. Napisałem do niej sms-a. Czekająć na odpowiedź zacząłem jeść jakieś przekąski, które były na stole. Nagle źle się poczułem. Postanowiłem, że wróce do domu. Pożegnałem się ze wszystkimi i wyszedłem. Wsiadałem do samochodu, kiedy usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Tak to był sms od El, napisała, że czuje się dobrze . Postanowiłem, że zanim pojadę do domu to muszę upewnić się, że czy z  nią jest na pewno wszystko w porządku. Dla tego pojechałem do domu przyjaciółki.

,, Z perspektywy Victorii”

Niall pojechał wcześniej do domu, bo twierdził, że źle się czuł. Przyznam zdziwiło mnie to, ale nie tak bardzo jak widok jakiejś laski, która siedziała na kolanach Zayna i całowała się z nim. Postanowiłam, że muszę coś zrobić. Nie wiedziałam dlaczego on mi to robi, przecież jakieś parę godzin temu prawie pocałowałby mnie! Podeszłam do całującej się pary.
-Zayn możemy pogadać? - spytałam.
-Nie widzisz, że jestem teraz zajety. - powiedział nawet nie patrząć na mnie.- Alex kontynujmy.- zwrócił się do dziewczyny siedzącej mu na kolanach.
-Ty chamie!!! – wykrzyczałam.
Poczułam jak do oczu napływają mi łzy. W tym momencie nie wytrzymałam i walnełam Zayna w twarz i wybiegłam z domu Chrisa. Słyszałam jeszcze Zayna.
-Viki zaczekaj!!
Jednak ja dalej biegłam przed siebie...

______________________________________________________________________
Przepraszamy, że tak długo nie dodawałyśmy nowego rozdziału, ale szkoła.. itp. sami wiecie. xD
Jak już zauważyliście pojawiła się nowa bohaterka - Alex. Nie długo dodamy ją do zakładki ,,Bohaterowie" .
Nowy rozdział dodamy jak będą minimum 3 komentarze :D
+ przepraszamy jeśli ktoś nie został poinformowany o nowym rozdziale, ale ostatnio coś gg nam się psuje ;/ Dziękujemy za wszystkie wejścia i komentarze. Pozdrawiamy! :*

sobota, 18 lutego 2012

Rozdział IV.

,, Z perspektywy Elizabeth”


Odpisałam od razu Niall'owi.
<< Hej, chyba wiem o czym chcesz pogadać. Przyjedź do mnie szybko! >>
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Siedziałam cały czas w łazience, bo nie miałam siły wstać. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Chciałam iść otworzyć, ale gdy tylko się podniosłam zakręciło mi się w głowie i postanowiłam zostać w łazience.


,, Z perspektywy Niall'a ”


Dostałem sms'a od El, żeby do niej przyjechać. Szybko wsiadłem w samochód i pojechałem. Stałem już pod jej domem i zastanawiałem się czy powinna znać prawdę. Przez przypadek nacisnąłem na dzwonek. Stałem tak z jakieś cztery minuty, ale drzwi nikt nie otwierał. Już nic nie rozumiałem. Przecież napisała mi, żebym do niej przyjechał, a teraz nie ma jej w domu?! Nacisnąłem klamkę. Drzwi były otwarte. Postanowiłem wejść do środka, bo pomyślałem że coś jej się się stało. W domu nikogo nie było, wszędzie zgaszone było światło, oprócz jednego pomieszczenia. Tak.. to była łazienka. To co tam zobaczyłem zszokowało mnie. Elizabeth siedziała bez ruchu, skulona, cała blada . Szybko do niej podbiegłem.
-El! Co się stało!? - spytałem zmartwiony.
-Nie najlepiej się czuje.
-Jak to? Co ci jest? - zadręczałem ją pytaniami.
-Jak wróciliśmy od was postanowiłam coś zjeść, wtedy mnie zmuliło. Ale teraz jest już lepiej- uśmiechnęła się. Od razu zrobiło mi się lżej na sercu - To o czym chciałeś pogadać?
Wiedziałem, że w końcu będę musiał jej powiedzieć po co tu przyjechałem.
- No bo tamtej nocy... my to zrobiliśmy. - powiedziałem szybko.
-Niall ty chyba żartujesz! - wydarła się na mnie, ale nie mogła powiedzieć nic więcej, bo zaczęła wymiotować.
-Dobrze się czujesz? Ty chyba nie jesteś w ...- spytałem.
-W ciąży?! Chyba nie. - odpowiedziała.
-No tak, skoro my to wczoraj zrobiliśmy, no ... to sama wiesz jakie mogą być tego skutki.


,,Z perspektywy Elizabeth”


Nie mogłam uwierzyć w to co blondyn do mnie mówił. A co jeśli to prawda? Nie.. nawet jeśli tak, to przecież  na pewno nie jego dziecko.
-Niall nie martw się, na pewno nie zostaniesz ojcem. Ja nie straciłam dziewictwa z tobą, tylko z Chriem. Więć jak coś to on jest ojcem a nie ty. A w ogóle to co ja gadam?! Przecież ja jestem za młoda na bycie matką!
-Na pewno? Wiesz może na wszelki wypadek zrobisz test ciążowy. - zaproponował.
-Jasne, ale skąd ja go teraz wezmę, a do apteki w moim stanie nie dam rady dojść.
-Ja pojadę go kupić, a na razie to chodź, połóż się i odpocznij. Ja zaraz przyjadę. - powiedział, po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju, kładąc mnie na łóżko. Całe szczęście, że miałam w nim małą łazienkę. Chłopak położył mnie i wybiegł z domu. Myślałam jeszcze chwile o tym, jaki on opiekuńczy. No bo przecież kto by się zajął dziewczyną, którą zna dopiero kilka dni? Rozmyślałam jeszcze chwile i zasnęłam.


,, Z perspektywy Niall'a”


Wybiegłem z domu dziewczyny i udałem się do najbliższej apteki. Do celu dojechałem w niecałe 10 minut. Wszedłem do środka. Na szczęście nikt nie stał w kolejce.
-Dzień dobry. Chciałem kupić 6 testów ciążowych. - powiedziałem.
Wolałem mieć pewność dla tego wziąłem większą ilość.
-.. Nie za młody jesteś na bycie ojcem? - spytała kopieta.
- To nie dla mnie.
-Proszę, należy się 45 zł. - powiedziała wręczając mi torebkę z testami.
Zapłaciłem i szybko wyszedłem. Dojechałem do domu dziewczyny w 5 minut. Nie pukałem nawet do drzwi tylko wbiegłem szybko na góre. El spała. Postanowiłem ją obudzić. Lepiej żeby zrobiła te testy jak jesteśmy sami w domu.
-El wstawaj! - szturchnąłem ją w ramie.
Dziewczyna nie chętnie otworzyła oczy. Kiedy już się wybudziła wręczyłem jej torebkę z apteki.
-Niall czy ty zgupiałeś !- wydarła się na mnie.
-Nie.. może trochę.. – zaśmiałem się- wolałem mieć pewność.
-Ok, poczekaj tu chwile. Ja idę do łazienki zrobić te testy. - powiedziała i za chwile zniknęła za drzwiami łazienki. Czekałem pięć minut. Niby to krótko, ale jak dla mnie było to najgorsze pięć minut w całym moim życiu. Przez ten czas nerwowo chodziłem po pokoju, aż do momentu kiedy dziewczyna wyszła z łazienki.
- I co? - spytałem.
-Wiesz Niall ja ….ja.. nie jestem w ciąży. – wtedy jak jakieś głupki zaczeliśmy skakać po pokoju.
-Skoro ty nie jesteś w ciąży to czemu się tak źle czujesz? - spytałem.
-Nie wiem, może to zwykła grypa? - odpowiedziała.
-Nie moge zostawic cię w takim stanie.
-To co zamierzasz zrobić ? - spytała.
-Nie wiem … ubieraj się! Jedziemy do lekarza.
-Nie! Ja nigdzie nie jadę! - protestowała.
-Ubieraj się !!
Dziewczyna nie chętnie wzieła jakieś ubrania i poszła do łazienki się przebrać. Za chwile już stała przede mną. Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do lekarza.

piątek, 17 lutego 2012

Rozdział III

,, Z perspektywy Nialla”

Obudziły mnie jakieś krzyki. Niechętnie otworzyłem oczy i zobaczyłem wkurzoną El, która zakrywa się kołdrą.
-Nie drzyj się tak błagam. - poprosiłem z uśmiechem.
-Niall!! - krzyknęła jeszcze głośniej.
-Błagam Cię ... głowa mnie boli.
-Niall!! - powiedziała, po czym dodała nie pewnie – czy my ze sobą spaliśmy?
Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć, była dla mnie kimś więcej niż tylko kumpelą. Wiedziałem, że jest szczęśliwa z Chrisem i nie chciałem tego niszczyć. Z moich rozmyśłeni wyrwał mnie jej głos.
-Niall, odpowiesz?
-Tak jasne. - odpowiedziałem.
-Tak jasne spalismy ze sobą, czy tak jasne odpowiesz mi? - spytała.
-To drugie - odpowiedziałem bez namysłu.
Wiedziałem, że skłamałem, ale to dla nas obojga lepsze. Co ja gadam?! Przecież ja ją kocham i chcę z nią być.
-Wiesz El... ja .. ja..
-Co ty? - spytała.
-Ja... skła... - zawiesiłem głos na chwile- idę się ubrać.
-Niall skoro my ze soba nie spaliśmy, to dlaczego byliśmy w jednym łóżku... cali nadzy? - spytała.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć.
-Wiesz ja zrobiłem się zmęczony i poszedłem do siebie do pokoju położyć się spać, ale w ubraniu było mi nie wygodnie i nie mogłem znaleźć pidżamy, a ty nie wiem jak się tu znalazłaś.
- Ok. nie wnikajmy w szczegóły. Obiecaj mi że o całej tej sytuacji nikt nię nie dowie. - powiedziała.
-Spoko. - Niall.
Wstaliśmy oboje i zaczeliśmy szukać swoich ubrań. Kiedy El była już ubrana i poprawiała włosy, a ja zapinałem spodnie ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę- odpowiedzielismy.
Do pokoju weszła Viki.
-Hej wam! El lepiej chodź szybko, bo Chris cię wszędzie szuka. - powiedziała i pociagnęła przyjaciółkę w stronę drzwi.
-Pa Niall ! – powiedziała szybko.
Zostałem w pokoju sam. Rzuciłem się na łóżko i rozmyślałem o zdarzeniach z ostatniej nocy.

,, Z perspektywy Elizabeth”


Kiedy zeszłyśmy na dół, zobaczyłam chłopców. Przywitałam się z nimi buziakiem w policzek, a z Chrisem namiętnym w usta.
-To jak? Idziemy ? - spytał mój chłopak.
-Jasne. - odpowiedziałam.
- Chłopaki tylko nie zapomnijcie, że widzimy się dziś o 21. - dodał Chris i wyszliśmy z domu.
Przed wyjściem pożegnalismy się z nimi, ale pożegnanie Viki i Zayna mnie zdziwiło. To nie było takie normalne pożegnanie.
Przez całą droge milczeliśmy. Kiedy weszłam do domu taty znów nie było. Czasem się zastanaiwam czy on tu jeszcze mieszka. Weszłam do kuchni i zobaczyłam kartke na stole. Przeczytałam ją.


<< Córciu wybacz, ale muszę lecieć na razie na kilka tygodni do Kanady, ale kto wie czy nie bedę musiał zostać dłużej. Zostawiam cie samą ponieważ wiem, że jesteś bardzo rozsądna. Pieniądze zostawiam ci w naszym sejfie.

Przepraszam tata. >>


-No super! Zostaje sama. – pomysłałam.
Postanowiłam włączyć telewizje i coś zjeść. Szybko zrobiłam sobie tosty i herbatę. Zaczęłam jeść, kiedy zrobiło mi się nie dobrze. Szybko pobiegłam do łazienki. Zaczełam wymiotować.
Spędziłam w łazience dłuższą chwilę z głową w toalecie, kiedy uzłyszałam dziwięk sms-a.

<< Hej musimy pogadać, ja skłamałem..
Niall xx >>
Teraz już domyślam się o czym chce gadać, ale oby to nie była prawda.



_____________________________________________________________________


Przepraszamy że taki krótki, ale ostatnio mamy coraz mniej czasu na pisanie :c
Jednak będziemy próbowały jakoś regularnie dodawać nowe opowiadania.
Pozdrawiamy - Tomlin i Yga ;*