środa, 14 marca 2012

rozdział VIII

 3 dni później
,, z perspektywy Elizabeth”
Vici wyszła już ze szpitala, ale i tak spędzałyśmy ze sobą mało czasu. Ona ciągle była zajęta Zaynem. Cieszyłam się jej szczęściem, ale strasznie mnie to bolało, że nie ma dla mnie casu moja najlepsza przyjaciółka, kiedy ja jej bardzo potrzebowałam. Starałam się unikać Chrisa, ale najlepiej mi to nie wychodziło. Ciągle do mnie pisał i dzwonił mówiąc , że Alice była tylko przelotną znajomością. Ja jednak nie miałam ochoty, a ni zamiaru znowu mu zaufać, żeby później cierpieć.

*** następnego dnia***
Obudziły mnie promienie słoneczne, które dostały się do mojego pokoju przez nie zasłonięte okno.
Zaspana spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Była 9:30. Pora wstaćpomyślałam. Zobaczyłam jeszcze tylko jedną nową wiadomość od Vici i 4 nieodebrane połączenia od Chrisa. Nie miałam ochoty na razie czytać nowych wiadomości. Poszłam do łazienki odbyć poraną toaletę i zrobić delikatny makijaż. Na dziś wybrałam ten zestaw . Przebrałam się i zseszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Zjadłam tosty i poszłam do siebie do pokoju. Włączyłam laptopa i założyłam słuchawki na uszy. Zalogowałam się na twettera nic ciekawego nie było więc się wylogowałam. Słuchałam jeszcze ,,chwilę” muzyki kiedy poczułam wibracje mojego telefonu, bo zanim włączyłam laptopa rzuciłam go na łóżko. Nie moge uwierzyć kto dzwonił. Tak dzwonił mój tata, który chyba o mnie zapomniał, bo nie dawał żadnego znaku życia, aż do teraz.
-Hej córeczko. - usłyszałam jego głos.
-Hej co się stało, że dzwonisz?
-Przepraszam, że nie dzowniłem, ale uwierz, że nie mogłem. A co u ciebie?
-Spoko tato...- nie dokończyłam, bo mi przerwał.
-Przepraszam cię, ale nie moge już rozmawiać, bo czeka mnie odprawa. Do zobaczenia dziś wieczorem.
-Jak to dziś wieczorem? - powiedziałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi, bo zdążył się rozłączyć.
Przypomniało mi się, że miałam nową wiadomość od Vici.
<<Hej, przepraszam, że ostatnio mało czasu ze sobą spędzamy. Co ty na to, żeby to na drobić i gdzieś dziś wyjść? >>
Od razu odpisałam.
<<Pewnie, tylko gdzie i o której? ;P >>
Na odpowiedź nie czekałam zbyt długo.
Vici: <<No na reszcie odpisałaś już myślałam, że coś ci się stało. Pasuje ci tak o 15? >>
Ja: <<Jasne, przyjde po ciebie>>
Vici: <<Ok do zobaczenia za godzinę x>>
Za godzinę? - pomyślałam .
Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Była 14:00. Wow jak ten czas szybko zleciał, myślałam, że jest dopiero 12. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki poprawić makijaż i uczesać włosy. Spięłam je w niechlujnego koka. Spakowałam do torebki telefon, portfel itp. Nim się obejrzałam była 14:35. Zbiegłam na dół po schodach. Założyłam adidasy i podeszłam do lustra, które wisiało na holu. Wyglądałam dobrze. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi. Szłam do Vici 15 minut. Kiedy doszłam pod jej dom dziewczyna czekała już na mnie.
-Hej, to gdzie idziemy? - spytałam witając się z przyjaciółką całusem w policzek.
-Siemka, może pójdziemy na jakąs kawe, a później nad jezioro posiedzieć?
-Brzmi nieźle. - odpowiedziałam i poszłyśmy w stronę naszej ulubionej kawiarni.
Po drodze Vici opowiadała mi jak układa jej się z Zaynem. Była naprawdę szczęśliwa, kiedy o nim mówiła. Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę kiedy doszłyśmy pod kawiarnie. Weszłyśmy do środka, nie było dużo ludzi, więc szybko złożyłyśmy zamówienie. Ja zamówiłam mocha, a moja przzyjaciółka latte macchiatto.Kiedy dostałyśmy zamówienie postanowiłyśmy, że wypijemy na zewnątrz w drodzę nad jezioro. Idą śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy jak to zawsze robiłyśmy. Brakowało mi tego przez ostatnie trzy dni. Idąc nawet nie zauważyłam chłopaka, którystał i na kogoś czekał. Oczywiście jak to ja musiałam na niego wylać kawę.
-Przpraszam...- powiedziałam.
Vici jak zwykle się śmiała, a mi nie było do śmiechu kiedy ofiara mojej nie uwagi się odwróciła.
-...albo nie przepraszam,żałuję tylko, że kawa była zimna. - powiedziałam ze złością.
-Miło, że się cieszysz na mój widok. - powiedział Chris.
Vici widząc moją złość chciała jak najszybciej mnie stamtąd zabrać, ale ja stwierdiłam, że muszę raz na zawsze skończyć sprawę z moim byłym.
-A co myślałeś, że jak się spotkamy to wskoczę ci w ramiona i będe skakała jak głupia? Jeżeli tak to wiedz, że się pomyliłeś. I nie pisz, ani nie dzwoń do mnie, bo ja nie chce cię znać. - mówiłam ze złością, już chciałam go uderzyć, ale przyszła Alic i rzuciła mu się na szyję.
Widząc ich razem myślałam, że puszczę pawia. Dziewczyna udawała, że mnie nie widzi i nie odrywała się od Chrisa.
-Wybacz El, dokończymy tę rozmowę innym razem. - powiedział.
-Nie Chris, nie dokończymy tej rozmowy. - powiedziałam i odeszłyśmy razem z Vici.
Po 30 minutach doszłyśmy nad jezioro. Usiadłyśmy na mostku i moczyłyśmy lekko nogi.
-Wiesz jakoś ostatnio mało czasu ze sobą spędzałyśmy. - powiedziała Vici.
-Masz rację. Lepiej powiedz co ci chodzi po głowie, bo widzę, że o czymś myślisz.
-No, bo jak byśmy zamieszkały razem to byśmy więcej czasu ze sobą spędzały, a akurat mój wujek przeprowadza się do Meksyku i ma do sprzedania dom. Co ty na to ? - Vici.
-To świetny pomysł, a gdzie dokładnie jest ten dom?
-Widzisz ten dom po prawo? - spytała pokazując na wielki żółty dom z basenem?
-No widzę, chyba sobie żartujesz wiesz ile on będzie kosztował. - mówiłam prawie krzycząc.
-Nie krzycz. Jak dla nas to za niego nie musimy płacić, ponieważ mój wujek jest bogaty i sam mi to zaproponował, ale nie wiedziałam czy ty się zgodzisz. My musiałybyśmy płacić tylko opłaty itp.
-Jej Vici było by wspaniale jak byśmy razem mieszkały. - mówiłam.
-Czyli się zgadzasz? - spytała.
-No pewnie.
-Świetnie zaraz zadzwonie do wujka, że się zgadzamy. - powiedziała i zadzwoniła.
Rozmawiała chwile przez telefon.
-Możemy się tam wprowadzić za chwilę – krzyczała.- mój wujek zaraz wylatuje więc dom jest cały nasz.
-Chodź do domu trzeba się spakować. - powiedziałam, po czym każda z nas poszła do siebie. Miałyśmy się spotkać o 20 w ,, naszym” nowym domu. Pakowanie szło mi jakąś godzinę. Kiedy wszystko było gotowe zeszłam na dół zapakować rzeczy do samochodu. W drzwiach minełam się z tatą.
-O a gdzie ty wszystko wynosisz? - spytał.
-Do naszego nowego domu. - powiedziałam z wielkim bananem na twarzy.
-Do naszego nowego domu? Ale jak to przecież tutaj jest nasz dom.
-Do naszego czyli mojego i Vici. Postanowłyśmy, że czas najwyższy się wyprowadzić.- powiedziałam – a teraz wybacz bo się spóźnię.
-Pa, ale jutro wpadnij tu. - powiedział.
-Ok,pa.
Kiedy wszystko spakowałam do samochodu pojechałam pod umówione miejsce, czyli do domu. Przed domem czekała na mnie już moja przyjaciółka. Kiedy weszłyśmy do domu myśłałam, że pomyliłyśmy domy.
-Wow- zdołałam z siebie wydusić.
-Nieźle no nie. - Vici.
-Jej tu jest cudownie, nawet nie musimy tu nic zmieniać.
Dom był naprawdę cudowny, dziwiło mnie tylko to, że skoro tu wcześniej mieszkał wujek dziewczyny to czemu tu jest tak czysto i wszystkie rzeczy są nie używane. Vici wytłumaczyła mi, że jej wujek kupił go i urządził z myślą o niej, a sam mieszkał w innym domu, a ten to prezent na jej osiemnaste urodziny, a ona nie chciała w nim mieszkać sama i długo zbierała się, żeby mi o nim powiedzieć, bo bała się, że nie będę chciała tam mieszkać.
-El co ty na to, żeby urządzić taką małą imprezkę w gronie chłopaków?
-Teraz? Przecież jest 20:30 a my jeszcze się nie rospakowałyśmy.
-Oj przestań jesteśmy tu same więc nikomu nie będzie przeszkadzała impreza o tej porze. A rospakować możemy się jutro lub pojutrze. - Vici.
-No dobra, ale kogo zaprosmy?
-No jak to kogo oczywiście, że chłopaków. Zaraz wyśle im sms-a z adresem.
Po chwili otrzymałą wiadomość, że za 45 minut będą. Szybko pobiegłyśmy na górę i każda zajęła jedną łazienkę. Wzięłyśmy szybki prysznic, umalowałyśmy się, uczesałyśmy i ubrałyśmy. Po chwili zeszłyśmy na dół ja ubrana byłam w to , a Vici w to  . Za chwilę przyszli chłopcy. Mieli ze sobą picie jedzenie itp. Chyba się domyślili, że nie zdążyłyśmy zrobić zakupów. Kiedy weszli do środka Zayn zabrał Vici okulary i chodził w nich cały czas. Poszliśmy do salonu gdzie miała odbyć się ,,impreza”.
-El wiesz, że ja noszę paski – powiedział Louis.
Chłopcy zaczeli się śmiać, a ja nie widziałam nic śmiesznego w tym co powiedział pasiasty.
-Tak wiem, ale co to ma do rzeczy?
-Osoby, które w moim towarzystwie noszą paski muszą je zdjąć. Chłopcy już o tym pamiętają. - powiedział podnosząc jedną brew i śmiejąc się podstępnie.
Ja spojrzałam na swój strój i zobaczyłam, że mam na sobie paski. Spojrzałam na Louisa, a on szedł w moją stronę. Chłopcy nie wytrzymali i zaczeli się tarzać po podłodze ze śmiechu.
-Nawet o tym nie myśl Lou!- krzyknęłam i pobiegłam na górę się przebrać. Po chwili zeszłam ubrana w to . Impreza zaczęła się, włączyliśmy muzykę i zaczeliśmy tańczyć. Po chwili każdy już pił. Kiedy zabrakło jedzenia poszłam do kuchni do robić. Kiedy robiłam kanapki poczułam czyjeś ręce na moich biodrach, odwróciłam się i stałam twarzą w twarz z Niallem. On mnie namiętnie pocałował, a po chwili powiedział
-Kocham cię El.
__________________________________________________________________
Niespodzianka jest nowy rozdział :D Trochę dłuższy niż wcześniejsze.
Mamy nadzieję, że się podoba  i dzięki za komentarze itp :D

3 komentarze:

  1. świetny!!!! jestem taka ciekawa następnego rozdziału, najlepiej dodaj go jak najszybciej!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. łoo El z Niallem - cudnie ♥ mogłabym prosić o informowanie mnie o nowych rozdziałach ? byłabym bardzo wdzięczna : *

    OdpowiedzUsuń