niedziela, 8 kwietnia 2012

Rozdział XII.

,, z perspektywy Zayn'a”
Usłyszeliśmy kłótnie dobiegające z korytarza. Wszyscy spojrzeliśmy na siebie pytająco, ale nikt nie zamierzał iść sprawdzić co się dzieje do czasu, aż usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła. Wszyscy wybiegliśmy na korytarz, ale nie interesowało nas co się stłukło, bo przeraził nas widok dziewczyny, która stała w drzwiach. Kojarzyłem ją skądś, ale nie mogłem sobie przypomnieć kto to jest i skąd ją znam do czasu kiedy odezwała się moja dziewczyna.
-Alex?! - krzyknęła.
Alex już wiem skąd ją kojarzę. Nagle przed oczami pojawiły mi się wszystkie nie miłe wspomnienia, bałem się, że znów stracę Vici. Szybko podbiegłem do mojej dziewczyny i ją przytuliłem. Chciałem, żeby tym drobnym gestem wiedziała, że mnie nigdy nie straci. I chyba ona zrozumiała przesłanie mojego gestu, bo się uśmiechnęła.

,,z perspektywy Elizabeth”
Byłam tak zła, że nawet nie zauważyłam kiedy popchnęłam szklany wazon, który stał na półce. Nie minęła minuta, a wszyscy stali już przy mnie, ale widziałam ich zakłopotanie kiedy zobaczyli Alex stojącą w drzwiach. Zdziwiło mnie zachowanie Rossa, który podszedł do dziewczyny i ją pocałował.
-Ross co ty robisz? - spytałam prawie krzycząc, na odpowiedź nie czekałam zbyt długo.
-Jak to co? Witam się z dziewczyną. Myślę, że to normalne skoro jesteśmy razem.
-Wy razem? Hahaha ty chyba sobie żartujesz. -wydarła się Vici.
-Tak i nie wiem co cię tak bawi. - blondyn.
-Haha ty śmieszny jesteś, jak można być z taką … no nawet nie wiem jak ją nazwać, bo nawet najgorsze określenie to dla niej za mało. - Vici.
-Ej nie nazywaj jej tak, bo nie masz do tego powodów sama zachowujesz się jak ...- nie dokończył, bo przerwał mu Zayn.
-Ej uważaj sobie to ty nie masz powodów wyzywać mojej dziewczyny, a my do wyzywania twojej mamy i to sporo.
-Haha ciekawe jakich. Chętnie posłucham. -zaśmiał się sarkastycznie Ross.
- No nie wiem czy tak chętnie. - zaśmiał się Louis, a my tylko na niego spojrzeliśmy. - dobra już nic nie mówię.
-No słucham, nagle brak wam argumentów? - ponownie zaśmiał się Ross.
-Ile ty już z nią chodzisz? - spytała Vici.
- 6 miesięcy, ale to nie ma nic do rzeczy.
-No to pewnie nie wiesz, że nie cały tydzień temu twoja dziewczyna jak to mówisz- na słowa ,,twoja dziewczyna” zaśmiał się szyderczo Zayn- całowała się ze mną na imprezie i gdyby nie Vici nie wiadomo do czego by doszło.
Ross chyba nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą powiedział czarnowłosy, ale po chwili wydusił z siebie coś.
-Ty chyba sobie żartujesz ona nigdy by mnie nie zdradziła. I wiecie co myślałem, że jesteście spoko, ale jednak się myliłem. I wiecie co nie chce was znać, nawet ciebie Meg, jesteś moją siostrą, a nic nie powiedziałaś.
-No kurde chyba nie wymagasz ode mnie, żebym broniła dziewczynę, której od początku nie lubiłam i miałam do niej złe przeczucia i wybacz, ale wierzę swoim przyjaciołom.
- Haha śmieszna jesteś ich nawet nie można nazwać przyjaciółmi, ale ja przecież zapomniałem, że tobie podoba się ten Louis. - powiedział i wyszedł razem ze swoją ,,dziewczyną”.
-No zrobiło się nie ciekawie, ale chodźmy się dalej bawić- powiedział Louis poruszając śmiesznie brwiami.
-Jak chcecie to idźcie się bawić, ja straciłam ochotę, może później do was zejdę. - powiedziałam i poszłam na górę do swojego pokoju.
Nie miałam ochoty na zabawe, a poza tym byłam bardzo zmęczona. Położyłam się na swoim łóżku i weszłam na fb i tt. Popisałam trochę ze znajomymi i już miałam iść do łazienki się wykąpać, ale usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę. - powiedziałam, a w drzwiach stanął Niall.
-Przepraszam mogę? Chciałem pogadać.
-No pewnie. - powiedziałam wskazując na miejsce obok siebie, żeby usiadł.
-El ja nie wiem jak ci to powiedzieć... - przeczesał nerwowo włosy ręką. - ja chciałem cię przeprosić, za to co wczoraj mówiłem i robiłem. Zrozum ja byłem pijany i nic nie pamiętam.
-Haha czy ten dzień nigdy się nie skończy? Najpierw Ross z Alex, a teraz ty – powiedziałam ze złością w głosie.- No pewnie najlepiej tak powiedzieć, że było się pijanym i nic nie pamięta. Następnym razem tyle nie pij skoro masz taką słabą głowę, bo później wychodzą takie nie miłe sytuacje.
-El, ale o czym ty mówisz. Ja na serio nic nie pamiętam. - tłumaczył się nerwowo blondyn.
-Niall ty chyba sobie żartujesz! Najpierw mi mówisz, że mnie kochasz, a teraz ,że ty nic nie pamiętasz i przepraszasz. - krzyknęłam i poczułam jak po poliku spłynęła mi łza, a za nią kolejne.

,,z perspektywy Nialla”
Chciałem ją tylko przeprosić, bo bałem się, że zrobiłem coś głupiego tak jak to zazwyczaj dzieje się gdy sporo wypiję. Ale ja naprawdę nie chciałem, żeby ona płakała.
-Ja powiedziałem, że cię kocham? - spytałem, bo wciąż nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałem.
-Tak, ale zapomnijmy o tym. I teraz wyjdź, bo chcę zostać sama.
-Nie El ja myślałem, że zrobiłem jakąś głupotę i ośmieszyłem się przed tobą. Ja naprawdę nie wiedziałem, że wyznałem ci miłość. I ja nie chcę, żebyśmy o tym zapominali, bo ja cię …. kocham. - na moje ostatnie słowo widziałem jak się delikatnie uśmiechnęła.
-Na prawdę? - spytała.
-Tak na prawdę, kocham cię.
-Nie Niall pewnie znowu wypiłeś, a jutro przyjdziesz i będziesz przepraszał, a tego to ja już nie wytrzymam.
-Nie jeszcze dziś nic nie wypiłem. Ja naprawdę cię kocham. Chciałem ci to już wcześniej powiedzieć, ale … - nie dokończyłam, bo El podbiegła do mnie i wpiła mi się w usta, a ja nie miałem nic przeciwko temu.
Kiedy już się od siebie odczepiliśmy spytałem się.
-Czy ty Elizabeth Grey zostaniesz dziewczyną Nialla Horana? - w odpowiedzi dostałem tylko kiwnięcie głową. - No to idziemy na dół?
-Nie zostańmy tu. - powiedziała dziewczyna i się do mnie przytuliła.
Siedzieliśmy w takiej pozycji przez dłuższy czas, rozmawialiśmy i wspominaliśmy śmieszne chwile z dzieciństwa. Nawet nie zauważyłem kiedy usnęliśmy.

,,z perspektywy Victorii”
Obudziłam się rano wtulona w Zayna. Rozejrzałam się po pokoju i jedyne co zobaczyłam to wielki bałagan i resztę przyjaciół śpiących w dziwnych pozycjach. Chciałam znowu zrobić im dowcip, ale powstrzymałam się, kiedy przypomniałam sobie wczorajszą sytuacje, kiedy musiałam od pokutować swój czyn. Poszłam do siebie do pokoju się wykąpać i przebrać. Nie chciało mi się myć włosów, bo za dużo suszenia, więc związałam je w luźnego koka i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Z powodu, że było dziś ciepło założyłam to . Nie chciało mi się schodzić na dół więc weszłam jeszcze na jakieś strony plotkarskie i tego co zobaczyłam nigdy bym się nie spodziewała. Zobaczyłam wpis na którym było zdjęcie naszego domu (mojego i El), a pod nim podpis ,,One Direction ostatnio sporo czasu spędzają w tym domu, czyżby się przeprowadzili?”. Chciałam, żeby to zobaczyła El, dla tego od razu pobiegłam do niej do pokoju. Dziewczyna już nie spała, stała przed lustrem ubrana w to i kończyła swój makijaż.
-El zobacz! - krzyknęłam tak, że obudziłam śpiącego Niall.
-Vici nie drzyj się tak. - powiedział przeciągając się, a ja spiorunowałam go wzrokiem.
-No pokaż co tam masz? - powiedziała El zabierając mi telefon z ręki, kiedy przeczytała już ,,artykuł” wymieniłyśmy się porozumiewawczym spojrzeniem i zeszłyśmy na dół, obudzić resztę i ich po informować o naszych zamiarach.
_________________________________________________________
Przepraszamy za błędy, które mogą się pojawić :D
I jeszcze nie jest za późno więc chcemy Wam życzyć Wesołych Świąt i udanego Poniedziałku. :P

Nowy rozdział nie wcześniej niż po 6 komentarzach 

6 komentarzy: